piątek, 4 sierpnia 2017

"Pierworodna" Tosca Lee.

Dzień dobry!
Dziś przyszedł czas na recenzję kontynuacji "Potomków" Toscy Lee, czyli wyczekiwanej przeze mnie "Pierworodnej". Niestety drugi tom mnie rozczarował... Przekonajcie się dlaczego! :o


Autor: Tosca Lee.
Wydawnictwo: IUVI.
Strony: 376.
Nagle, w jednej chwili, powraca cała przeszłość Audry. Wymazane na jej własne życzenie wspomnienia zostały jej zwrócone. Wreszcie Audra wie, dlaczego to zrobiła – by uratować córeczkę. Teraz musi znaleźć swojego największego wroga, Historyka, i położyć kres trwającej od wieków wojnie między Potomkami a Dziedzicami – raz na zawsze. Ale najpierw musi uratować swojego męża Lukę, który jest więziony przez Dziedziców. Nie jest to proste, a sprawy komplikują się dodatkowo, ponieważ Audra działa poza prawem. Nie ułatwia zadania także fakt, że kobieta zmaga się z rosnącą potęga swej mocy i jej bolesnymi skutkami ubocznymi. Kiedy podła zdrada krzyżuje jej plany, Audra nie wie, komu ufać. Z pomocą mnicha heretyka, sprawdzonych przyjaciół i hakera Błazna szuka sposobu, aby pokonać Dziedziców i uratować pozostałych Potomków. Ostateczna konfrontacja z zaskakującym i nieubłaganym obrotem spraw będzie śmiertelnie niebezpiecznym sprawdzianem mocy Audry.
Czy okaże się wystarczająco silna? 

Po zaskakująco rewelacyjnym pierwszym tomie, nie mogłam doczekać się dalszych losów bohaterów książki Toscy Lee. Nie musiałam wcale długo czekać. Nagle dostałam informacje o dacie premiery. Ucieszyłam się i z niecierpliwością czekałam na nadejście paczki, a wraz z nią kolejnego tomu. Przygotowałam się na kolejne kilkaset stron dobrej, trzymającej w napięciu i intrygującej lektury. Niestety, przeliczyłam się. "Pierworodna" nie dorównała poprzedniej części. 
Mogło się wydawać, że taki pomysł, którego można było rozwinąć na tak wiele sposobów, nie można popsuć. A jednak. Autorka niemal od samego początku wpadła w plątaninę schematów. Mimo, rzadko spotykanego wprowadzenia z objaśnieniem świata, wydarzeń z poprzedniego tomu i przedstawieniem najważniejszych postaci, które zwiastowało dobrą zabawę i ciągłą akcję, coś poszło nie tak.
Jednym z największych plusów było podłoże historyczne. Jest ono jasno nakreślone, ma swoje określone i ważne miejsce w fabule. To jest ta część powieści, która jest najbardziej dopracowana. Z ciekawości sprawdziłam kilka faktów, które wydawały mi się bardzo istotne. Od razu zrozumiałam jak wiele czasu pani Lee spędziła na poszukiwaniu informacji oraz ile cierpliwości i poświęcenia to od niej wymagało. Szacuneczek! Szkoda, że wszystko nie wyszło tak dobrze.
Styl autorki, tak jak poprzednio, jest bardzo przyjemny. Nie męczyłam się podczas czytania oraz szybko przeskakiwałam rozdziały. Cała historia jest angażująca, ale to nie to samo co w pierwszym tomie. Nie czułam potrzeby ciągłego czytania. Robiłam przerwy pomiędzy rozdziałami i wcale mi to nie przeszkadzało. Wszystko spowodowane jest znacznym zwolnieniem akcji. Przez sporą część książki nie dzieje się zbyt wiele. Główne wątki to mało spektakularne i ciągłe ucieczki przeplecione zwrotami akcji, które nie zawsze zaskakują. 
Najbardziej emocjonującą częścią, do której pani Lee naprawdę się przyłożyła, jest samo zakończenie. Dzieje się naprawdę sporo i to właśnie wtedy nie można odłożyć książki na bok, ale po prostu czytać i czytać. Mimo to moment, w którym autorka ucięła historię jest przesłodzony, zbyt wiele wątków zakończyło się happyendem. Nie zapada w pamięć i przy okazji czytania następnego tomu(?)*, wiem, że będę musiała odświeżyć fabułę. 
Pojawiło się mało nowych postaci, które nie za bardzo przykuwały uwagę. Główna bohaterka, Audra, często podejmowała dziwne decyzje i zachowywała się trochę irracjonalnie w stosunku do sytuacji, przez co irytowała. Ale jej postać składa się ze złych jak i dobrych zachowań. Gdyby wymazać te złe... Oprócz Audry, szczególnie wyróżniają się Luka oraz, pokochana przeze mnie, Błazen. To ta dwójka sprawiała, że miałam ochotę czytać dalej, kiedy Audra zawodziła. 
Jeśli miałabym jednym słowem podsumować ten tom, powiedziałabym, że jest chaotyczny... Dzieje się niby sporo, ale wszystko napisane jest w taki sposób, że każda ważniejsza scena ciągnie się przez kilka rozdziałów. Gdyby nie zakończenie, wykorzystanie historii i dwójka drugoplanowych postaci... byłoby kiepsko... Na szczęście pomimo popadania w schematy autorce udało się nie sprawić, że zasypiałam przy lekturze. Oczywiście dam szansę kolejnej części, jeśli takowa powstanie*. Szkoda by było zamykać serię w taki sposób. 

Moja ocena: 3,5/6.

*edit: Pierworodna to zakończenie serii. A szkoda.

_______________

Za możliwość przeczytania "Pierworodnej" serdecznie dziękuję wydawnictwu IUVI! :)
_______________

Do następnego, Marta! :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz