niedziela, 23 sierpnia 2015

"Pandemonium" Lauren Oliver.

Dzień dobry!
Witam Was w niedzielę! Przedostatnią wolną niedzielę... O jeju, jak te wakacje szybko przeleciały. :o No tak, narzekać można cały czas, ale recenzja sama się nie napisze. :p Dziś opowiem Wam o książce, która jest drugą częścią trylogii. O książce, która już drugi raz przeniosła mnie do świata gdzie [miłość] to choroba. Zapraszam na "Pandemonium" autorstwa Lauren Oliver. 

Autor: Lauren Oliver.
Wydawnictwo: Otwarte.
Strony: 376.

Lena żyje w świecie, w którym [miłość] uznano za niebezpieczną chorobę, a ludzie poddawani są zabiegowi, po którym już nigdy nie będą mogli kochać. Tuż przed operacją dziewczyna zakochuje się w Aleksie. Ich wspólna ucieczka kończy się tragicznie... Wśród dymu i płomieni Lena widzi twarz ukochanego po raz ostatni. Zrozpaczona przystępuje do ruchu oporu, by walczyć o wolność i [miłość]. Na jej drodze staje tajemniczy Julian.
Czy można pokochać największego wroga?

Zupełnie nie wiem czy jest książka, która swoją oryginalnością można porównać do pierwszej książki. "Delirium" było wspaniałą książką, o której zapomnieć się nie da. Zakończenie po prostu mnie zwaliło z nóg i zaczęłam myśleć o kolejnej części. Dopiero teraz miałam możliwość ją przeczytać. I nie zawiodłam się. 
Muszę jednak przyznać, że druga część ustępuje pierwszej i jest nieco gorsza, ale to nie oznacza, że mi się nie podobała. Przeciwnie. Akcja pędziła i zaskakujące wydarzenia i nowe postacie oraz miejsca akcji nadały książce inny rytm i zupełnie inny schemat. "Delirium" zachwyciło mnie, ale pochłonęło mnie całkowicie po kilkunastu rozdziałach. Kolejna część od pierwszej strony wciąga i nie pozwala oderwać się czytelnikowi. Mimo zupełnie innego stylu narracji i sposobu w jaki autorka nakreśla dalsze losy Leny idzie się szybko odnaleźć, choć na początku, po pierwszym lub drugim rozdziale, można mieć z tym problem. 
Zauważyłam, że w drugiej książce nie było schematu. Co okazało się wielkim plusem, bo oczywiście nie wiedziałam co będzie się działo. Przewracałam szybko kartki i zauważyłam, że pani Oliver stopniowała napięcie.to tak jak rozpędzający się rower na górce - powoli, coraz szybciej, szybciej aż rower zatrzymuje się na płocie, co w tym porównaniu oznacza niesamowity punkt kulminacyjny. Samo zakończenie książki było dla mnie dużym zaskoczeniem, a sposób w jaki napisała to autorka po prostu wbił mnie w fotel. Bardzo dobrze napisane były opisy różnych miejsc, opisy walk, wyglądu postaci. Nie były za długie, ani za krótkie i nie przeszkadzały w całości tekstu.
Jako, że czasem trzeba ponarzekać (tyle, że tu nie ma prawie na co...) to wspomnę o bohaterach. W tej części poznajemy wiele nowych postaci, które zdobyły moją sympatię, tak szybko jak się pojawiły. Podobało mi się to, że były nieidealne, realistyczne i charakterne. Każda z nich czymś się wyróżniała, nie były 'płaskie'. Bohaterem, na którego mogę trochę ponarzekać była Lena. Ale to nie tak, że w tej części po prostu mi się nie podobała. Nie. Była silnie zarysowaną postacią ze swoimi celami i jasno przedstawionymi poglądami. Lecz były nieliczne momenty, w których mnie irytowała. Tak lekko, ale jednak. 
Historia miłości ukazana w tej trylogii jest bardzo oryginalna i mało banalna. W tej części autorka kontynuuje niesamowite losy bohaterów, a wątek miłości dalej się rozwija. Myślę, że to jest ten punkt, który przyciąga najwięcej czytelników, a zwłaszcza czytelniczek. Walka o miłość i wolność. Mnie ten pomysł spodobał się bardzo od samego początku i z chęcią sięgnę po kolejny, już ostatni tom. 

Moja ocena: 5/6.

_____________


Wyzwania: OkładkoweLove oraz Klucznik. (banerki ->)

Jeśli nie czytaliście jeszcze pierwszej części tej trylogii, a chcecie poznać moją opinię na jej temat w całości to zapraszam do przeczytania mojej recenzji tutaj -> klik. :)

Do następnego, Marta! :)

2 komentarze:

  1. Uwielbiam tę trylogię ♥ I mnie zakończenie "Delirium" zwaliło z nóg i to samo zrobiło właściwie "Pandemonium". Ponieważ nie wiem, czy czytałaś "Requiem" to spoilerować nie będę, ale ta część była nieco gorsza (co oczywiście nie znaczy, że mi się nie podobała, ale czegoś mi w niej brakło :/) :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Requiem jeszcze nie czytalam, ale szybko musze to nadrobic. Zdecydowanie zakonczenie pierwszej i drugiej czesci to mistrzostwo... :)

      Usuń