czwartek, 31 grudnia 2015

Podsumowanie grudnia + stosik #16.

Dzień dobry!
Witam Was w pierwszym z dwóch podsumowań jakie zaplanowałam! :) Dziś jest to podsumowanie grudnia wraz ze stosikiem, a jutro lub pojutrze dodam taki post, ale z uwzględnieniem całego roku 2015. Nie będę przedłużać. Zapraszam! :)

Zacznijmy od tego, co udało mi się przeczytać w grudniu!


#1. Zaczęłam ten miesiąc z opowiadaniami świątecznymi zawartymi w książce "Podaruj mi miłość". 12 opowiadań i 12 autorów. A wszystkie opowiadania pełne uroku świąt i niesamowitego ciepła, a przede wszystkim przepełnione miłością. Recenzja niedługo!

#2. Następnie sięgnęłam po małe jakby opowiadanie Króla. "Rok wilkołaka" Stephena Kinga był straszny, ale lekko przewidywalny. Więcej dowiecie się po przeczytaniu mojej recenzji: klik.

#3. Trzecią książką była od niedawna popularna "Playlist for the dead" Michelle Falkoff. Niedługo zacznę pisać jej recenzję, ale już mogę powiedzieć, że była to przyjemna lektura, trochę przygnębiająca. Na pewno lepsza, niż dzieła Johna Greena. :)

#4. "Dziewczyna z pociągu" Pauli Hawkins to książka, o której będę wspominać także w kolejnym podsumowaniu. Dlaczego? Tego wam nie zdradzę! Powiem ylko, że przeczytałam ją bardzo szybko!

#5. Kolejna książka z grudnia to niesamowite "Między książkami" Gabrielle Zevin. Cóż to była za książka! Niedługo o niej napiszę. :)

#6. Kolejna ekspresowo przeczytana książka - czyli w ponad 4 godziny - to "Tego lata stałam się piękna" Jenny Han. Pierwsza część trylogii. Postanowiłam, że recenzja będzie zbiorowa i opiszę w niej wszystkie trzy części. Mogę Wam zdradzić, że pierwszy tom, był zupełnie inny niż się tego spodziewałam. Oby tak dalej. :)

Po obszernym stosiku (już dawno nie przeczytałam tylu książek, w jednym miesiącu... :o), czas na moje grudniowe zdobycze! Uhu, to co tygryski lubią najbardziej! :)


Kategoria pierwsza: od Mikołaja!

Wspomniane wyżej "Playlist for the dead", "Dziewczyna z pociągu" oraz "Ember in the Ashes" Sabaa Tahir to książki, które otrzymałam już 6 grudnia. Niesamowite książki i już dwie z nich przeczytane. Mam nadzieję, że trzecia okaże się być równie dobra i nie zawiedzie mnie po tych wszystkich pozytywnych opiniach jakie znalazłam. :)

Kategoria druga: od Gwiazdora!

Pod choinką znalazłam przeczytane już "Między książkami", ale także niesamowitą trylogię kryminalną. Trylogia o detektywie Szackim autorstwa Zygmunta Miłoszewskiego zbiera wiele pozytywnych recenzji, a jej opis to po prostu coś niesamowitego. Niedługo się za nią biorę! :)

Tak przedstawia się stosik. A wy co dostaliście, kupiliście w grudniu? Pochwalcie się czy czytaliście coś z mojego stosiku, co polecacie, a czego nie? :)

A teraz chciałam Wam wszystkim złożyć najserdeczniejsze życzenia z okazji nadchodzącego Nowego Roku! W 2016 roku życzę Wam samych szczęśliwych chwil, wielu sukcesów, szalonej imprezy sylwestrowej i wieluuuuuuu przeczytanych i niesamowitych książek! :3 

Do następnego już w 2016 roku, Marta!

wtorek, 29 grudnia 2015

"Rok wilkołaka" Stephen King.

Hejka!
Witam Was tym postem jeszcze w starym roku, jeszcze przed podsumowaniami. Nagromadziło mi się sporo recenzji do napisania, więc teraz kiedy jestem w domu i mam więcej czasu po prostu siedzę i piszę. :) Dziś moja opinia na temat drugiej przeczytanej przeze mnie książki Króla. Właściwie nie wiem czy jest to książka, czy bardziej opowiadanie. Ważne, że napisane przez Stephena Kinga. Tytuł to "Rok wilkołaka" i wydaje mi się, że pasuje do tych ostatnich dni 2015 r. :) Zapraszam! :)



Autor: Stephen King. 
Wydawnictwo: Albatros.
Strony: 140.

Za każdym razem gdy nadchodzi pełnia, małe miasteczko Tarker Mills nawiedza groza. Nikt nie wie, kto jako następny trafi w ręce potwora. Ale jedno jest pewne. Gdy na niebie płonie krągła tarcza księżyca, wszystkich mieszkańców Tarker Mills ogarnia paraliżujący strach. Bo wiatr niesie ze sobą skowyt, w którym słychać jakby ludzkie słowa. A wokół widać ślady bestii... Nikt nie wie, kto stanie się następną ofiarą – wszyscy wiedzą, że jej apetytu nie da się zaspokoić. Miesiąc po miesiącu, przez cały rok… 

Krótka historia, która wydaje mi się być idealną na zimowe wieczory. Jak dla mnie powinna być przerażająca i niesamowicie wciągająca. I mimo, że nie czytałam zbyt wielu książek Stephena Kinga, i trochę dziwnie się czuję oceniając tę książkę, to muszę powiedzieć, że nie do końca mnie zachwyciła. 
Małomiasteczkowy klimat, który King tworzy za każdym razem bardzo niepowtarzalnie. Potrafi świetnie odwzorować tę charakterystyczną mentalność ludzi mieszkających w małych miasteczkach. Ich odczuć i cech, które za każdym razem się wyróżniają, ale są bardzo podobne. Jest to jedna z najlepszych umiejętności autora - przedstawienie tego rodzaju społeczeństwa. Historia toczy się przez rok. Akcja skupia się na poszczególnych epizodach w każdym z miesięcy roku. Bardzo spodobał mi się ten pomysł, wprowadził do tej historii pewną niezmąconą dynamikę. Miesiąc - epizod, miesiąc - epizod... Wydaje mi się to być bardzo dobrym posunięciem. 
Pod czas czytania wyczuwalne jest napięcie. Każda z tych krótkich historii opowiada coś niesamowitego i mrożącego krew w żyłach. Przedstawia historię z punktu widzenia różnych osób. Wykorzystuje do jej opowiedzenia charakterystyczne święta. Akcja się zagęszcza, nastrój jest ponury i zawsze wiadomo, że coś się wydarzy. Tutaj muszę wspomnieć o niesamowitych ilustracjach, w które bogate jest to wydanie. Możemy tę historię poznać nie tylko poprzez słowa, ale i przez obrazki.
Jednak już od połowy książki historia robi się bardzo przewidywalna. Właściwie od początku, zanim jeszcze otworzy się książkę, można stwierdzić kto okaże się być wilkołakiem. Wszystko zdradza okładka. Jest właściwie spojlerem całej książki. Kiedy byłam mniej więcej na 70 stronie wiedziałam jak książka się skończy i kto, co, gdzie. To był największy minus tej książki. 
Postacie same w sobie jakoś mnie nie zachwyciły. Nie przywiązałam się do nich, bo postacie u Kinga już takie są. Niesamowite, wspaniale wykreowane, ale nie do pokochania i zaprzyjaźnienia się z nimi. To bohaterowie, którzy są niepowtarzalni i każdy z nich jest charakterystyczny. 
Podsumowując, "Rok wilkołaka" to krótka powieść - opowiadanie, do przeczytania w jeden wieczór. Dla czytelnika, który chce poczuć lekkie przerażenie, ale nie musi myśleć przy czytaniu. Mnie spodobał się pomysł na przeczytanie i jej styl. Niestety zawiodłam się trochę na tym, że była przewidywalna, ale przez to da się przejść. 

Moja ocena: 4/6.

_______________


Niedługo planuję dwa posty z podsumowaniami, a mianowicie podsumowanie grudnia, jak i całego roku 2015. I jeszcze te wszystkie recenzje! Mam dużo do zrobienia! :) A teraz się żegnam! :)

Do następnego, Marta! :)

niedziela, 27 grudnia 2015

Postanowienia Noworoczne Book Tag.

Hejka!
Święta, święta i po świętach! Dlatego wracam do blogowego życia. Skończyło się szykowanie, gotowanie i sprzątanie. Mimo wszystko, szkoda, że już po świętach - uwielbiam ten czas. :) Postanowiłam, że skoro nie robiłam żadnego tagu świątecznego, zrobię tag noworoczny. Znalazłam go kiedyś na YouTube. Nie wiem czy ktoś robił go już u nas w Polsce, mam nadzieję, że jeśli tak (szukałam, ale nie znalazłam :c) to nic nie popsuję. :) Zapraszam! :)


#1. Autor, którego książkę chciałabyś przeczytać w 2016 roku (którego książki jeszcze nie czytałaś).
Trochę się nad tym zastanawiałam i wymyśliłam. Szybko pomyślałam o pani Michelle Hodkin, autorki trylogii o Marze Dyer. Bardzo interesuje mnie ta trylogia, prosiłam o nią Gwiazdora, ale... hmm chyba zapomniał. :p Pomyślałam także o Michaelu Dobbs'ie, który napisał serię "House of Cards", na podstawie której powstał ceniony serial. Oby mi się udało! :)

#2. Książka, którą chciałabyś przeczytać. 
Ojej, jest wiele takich książek! Oczywiście! Ale jeśli mam wymienić to będą to np. "Wszystkie jasne miejsca", "Światło, którego nie widać" oraz "Fangirl", ponieważ ciągle czeka na półce. :p

#3. Klasyka, którą chciałabyć przeczytać. 
"Duma i uprzedzenie" oraz "Wichrowe wzgórza"! Te pozycje są pierwsze na tej liście. :)

#4. Książka, którą chciałbyś przeczytać jeszcze raz. 
Na pewno jest to trylogia "Igrzyska Śmierci". Chciałabym może przeczytać jeszcze raz Harry'ego Pottera oraz pierwszą i drugą część serii "Czas żniw" Samanthy Shannon. Ale czy znajdę czas...? :p

#5. Książka, którą masz od długiego czasu i chcesz ją przeczytać.
"Cień wiatru"! Nie wiem dlaczego jeszcze jej nie przeczytałam, choć mam ją już od kilku lat. Zawsze jakaś wymówka, inna książka... W tym roku na pewno! :)

#6. Duża książka, którą chciałabyś przeczytać.
Tutaj chcę pozdrowić moją przyjaciółkę Sandrę, która ciągle wyzywa mnie, że nie przeczytałam jeszcze dwóch książek. A mianowicie "Blackout" Marca Elsberga oraz "Inferno" Dana Browna. No tak. Dwie wielkie cegiełki, które przeczytam. Na pewno przeczytam!! :p

#7. Autor, którego już wcześniej czytałaś i chcesz przeczytać więcej. 
Jakżeby inaczej - Harlan Coben! Kochany! :) Ale także Rick Riordan, Jo Nesbo czy Marie Lu. :)

#8. Książka, którą dostałaś na święta i chcesz ją przeczytać. 
Dostałam cztery książki, jedną już zaczęłam i pewnie skończę w starym roku. Dlatego w 2016 roku chcę przeczytać trylogię Zygmunta Miłoszewskiego. To będą niesamowite książki. :)

#9. Seria, którą chcesz przeczytać (zacząć i skończyć).
Wspominałam już wyżej o Marze Dyer. Chciałabym też poznać serię Cassandry Clare "Dary Anioła" oraz jej trylogię "Diabelskie maszyny", ale coś mi się wydaje, że mi się to nie uda. :p

#10. Seria, którą chcesz skończyć (którą już zaczęłaś).
Oczywiście jest to seria Rachel Caine, czyli "Wampiry z Morganville". Moja ulubiona wampirza seria, którą skończyłam na księdze 8, a ma ich 11. Kurczę, tak bardzo tęsknię za Morganville. :)

#11. Bierzesz udział w czytelniczych wyzwaniach? Jeśli tak to ile książek chcesz przeczytać w 2016 roku?
W starym roku brałam udział w wyzwaniu "52 książki w 2015" i myślę, że tak samo będzie w 2016.  Przeczytam 52 albo i więcej, zależy jak to wszystko wyjdzie z maturą i studiami. :)

#12. Jakieś inne wyzwania książkowe?
Moje osobiste wyzwanie to kupować mniej książek, a nadrobić zaległości z moich półek. Tak, w tym roku nie kupuję. 
Buhahahahahahahahahaha!


Nominuję oczywiście Paulinę z bloga Regał na poddaszu oraz Beatę z bloga Drzwi do wyobraźni! :))) Poza tym jeśli ktoś będzie chciał zrobić ten tag to serdecznie zapraszam! :) 

Do następnego, Marta! :)

czwartek, 10 grudnia 2015

"Oddam Ci słońce" Jandy Nelson.

Dzień dobry!
Zdaję sobie sprawę, że trochę zaniedbuję bloga. Posty powinny pojawiać się szybciej - ale to wszystko po maturze... :p Wtedy będzie więcej czasu, oby! :) Dziś zapraszam Was na recenzję książki, która od jakiegoś czasu robi furorę na polskim rynku. A mianowicie - "Oddam Ci słońce" Jandy Nelson. Zapraszam! :)


Autor: Jandy Nelson.
Wydawnictwo: Otwarte. Moondrive. 
Strony: 372.

JUDE
Czasem nawet najpiękniejszy świat, w którym wschody słońca trwają cały czas, nie może wynagrodzić doznanych krzywd. Pełna energii buntowniczka zabiegająca o uwagę matki. Samotna i skrycie romantyczna. Podjęła wiele złych decyzji, których skutki musi ponieść. Kiedyś brat bliźniak był jej najlepszym przyjacielem...
NOAH
Czasem pragniesz czegoś tak bardzo, że jesteś gotów oddać za to cały świat. Nawet słońce. Noah jest nieśmiały i delikatny. Skonfliktowany z ojcem, silnie związany z matką. Zakochany w sztuce. Marzy o tym, żeby zostać artystą. Jednak staje się kimś, kim nigdy nie chciał być. Kiedyś on i Jude, jego siostra bliźniaczka, byli nierozłączni… 

Kiedy usłyszałam  tej książce ne do końca wiedziałam jaką historię opowiada. Po opisie, który jest bardzo minimalistyczny byłam zaciekawiona. Zdecydowanie nie spodziewałam się tego co dostałam i mogę szczerze przyznać, że jestem zaskoczona bardzo pozytywnie! Nie czytałam wcześniej takiej książki, jest więc ona dla mnie całkiem nowym i miłym doświadczeniem. 
Można powiedzieć, że jest to typowa młodzieżówka. Mamy tutaj typową rodzinkę, która pod przykryciem idealnej ukrywa swoje skazy, udając, że wszystko jest w porządku. Mam dwoje głównych bohaterów w okresie dorastania - tak bardzo podobnych jak od siebie innych. Dopiszmy do tego niecodzienną historię i - proszę bardzo - gotowa książka dla młodzieży. Jednak nie jest to jedna z tych typowych, schematycznych książek. "Oddam Ci słońce" wybija się pod wieloma względami i to czyni ją niepowtarzalną. 
Jeśli kiedyś miałabym okazję spotkać autorkę, pogratulowałabym jej naprawdę dobrego pomysłu. Książka opowiada historię rodzeństwa w tak nietuzinkowy sposób, z jakim się jeszcze nie spotkałam. Oczywiście ogromną zasługą jest wplecenie w tekst tematu sztuki. Kurczę, bez tego wątku ta książka straciłaby tak wiele. Nie mogę sobie nawet wyobrazić tej historii opowiedzianej inaczej. Jest w niej coś przyciągającego. Znam z doświadczenia książki, które nie posiadając dużej dawki akcji - która przyciąga czytelnika - skupione są na opowiedzeniu konkretnej historii w sposób inny niż zazwyczaj. Jeśli taka książka jest dobrze napisana przypadnie do gustu czytelnika. Pozwoli mu wejść do swojego świata i opowie historię na swój sposób, który też zadowoli. I tak jest w książce Jandy Nelson. Historia jest opowiedziana w tak ciekawie, że nawet jeśli by nic się nie działo, a narratorzy opowiadali by tylko o tym co dzieje się w ich życiu, tak po prostu, to czytelnik byłby zaintrygowany. 
Pełnowymiarowe postaci są tutaj kluczem do dobrej książki. Co byłoby z tej książki, gdyby nie trochę zamknięty w sobie, ale genialny Noah. Co by było gdyby nie Jude, która potrafiła zdenerwować i rozbawić? Bohaterowie wydają się być jednym z najważniejszych czynników sukcesu tej książki. Są barwi i prawdziwi, przywodzą na myśl prawdziwe osoby, które opowiadają nam o sobie. 
Piękną rzeczą jest w tej historii to, iż jest opowiedziana oczami dwójki głównych bohaterów. Porównania i niesamowite opisy, które każde z nich tworzy otwierają nam oczy na świat i pomagają nam dostrzec wydarzenia z innej perspektywy. Nie mogłam przestać zachwycać się wspaniałą wymową dialogów, sytuacji, myśli i dzieł bohaterów. 
To nie jest typowa młodzieżówka. O nie, nie zgodzę się. "Oddam Ci słońce" to książka przede wszystkim o dorastaniu i trudnych decyzjach młodych ludzi. O ich pragnieniach i niezwykłych marzeniach, talentach i zmarnowanych szansach. Oraz o zazdrości i często niezdrowej rywalizacji nawet pomiędzy rodzeństwem. Nie spotkałam się wcześniej z bardziej złożoną i szczerą książką obyczajową, która mogła być opisana w tak piękny sposób. Niesamowita książka, którą bardzo lubię i wiem, że sentyment do niej będę miała na pewno. :) 

Moja ocena: 5/6. 

______________


Wyzwania: OkładkoweLove (->)


Do następnego, Marta! :)

wtorek, 1 grudnia 2015

Podsumowanie listopada + stosik #15.

Dzień dobry!
Skończył się wczoraj listopad i przyszedł w końcu grudzień! Bardzo lubiany przeze mnie miesiąc z wielu powodów. A mimo, że tak bardzo się cieszę na grudzień, ciągle nie mogę sobie uświadomić, że już niedługo święta i koniec roku! Ojej! Ale dziś nie o tym. Dziś o moim podsumowaniu listopada i małym stosiku. Wczuwając się trochę w grudniowy nastrój zrobiłam trochę inne zdjęcia, mam nadzieję, że się Wam spodobają. :) Zapraszam! :)

Zacznę od podsumowania, z którego jestem niezmiernie dumna! :)



#1. Miesiąc zaczęłam z zakończeniem trylogii Miry Grant, czyli zatonęłam kolejny raz w świecie zombie. "Przegląd Końca Świata: Blackout" był niesamowitym zakończeniem przygód Masonów i ich przyjaciół. :) Zapraszam na moją recenzję - klik. :)

#2. Następną książką było "Endgame. Klucz Niebios" Jamesa Freya oraz Nilsa Johnson - Sheltona. Fantastyczna kontynuacja, równie dobra jak pierwsza część. Jeśli chcecie wiedzieć coś więcej - recenzja tutaj - klik. :)

#3. "Oddam Ci słońce" Jandy Nelson to bardzo intrygująca powieść. Na ogół nie spotykałam się z negatywnymi opiniami na jej temat, a jak mnie się spodobała? Recenzję napiszę już za kilka dni! :)

#4. Niedawno kupiłam tą książkę i kiedy skończyłam powyższą pozycję, naszła mnie ochota na pozostanie w tym młodzieńczym świecie. Tak właśnie przeczytałam "Dziewczyna i chłopak wszystko na opak" Wendelin Van Draanen. Niedługo napiszę jej recenzję. :)

#5. Stosunkowo dawno nie czytałam książki wspaniałego Harlana Cobena. Tak więc sięgnęłam po "Ostatni szczegół", który był niesamowity. Czasem się zastanawiam, czy to możliwe, aby Coben napisał złą książkę, a później czytam jego kolejne dzieło i wiem, że to nie jest możliwe! :) <3

Tak! Przeczytałam całe 5 książek! Duma! :) 
Teraz zapraszam Was na mały, ale jednak, stosik listopadowy. :)



#1. "Podaruj mi miłość" to zbiór 12 świątecznych opowiadań 12 autorów, które idealnie pasują do grudniowego nastroju. :) Właściwie wpadła w moje ręce w wyniku pomyłki i małego niedogadania się, ale i tak się cieszę. Przekonałam się do niej, kiedy tylko ją zobaczyłam. Jakby co, to przedwczesny prezent mikołajkowy! :p

#2. Ja należę do tej części społeczeństwa, która po wejściu do biedronki nie szuka czegoś dobrego do przekąszenia, czy po prostu potrzebuje czegoś do domu, ale od razu obiera sobie cel - biblioteczka biedronki. Na początku listopada zobaczyłam "Fangirl" Rainbow Rowell. Ostatni egzemplarz. Tak właśnie stała się moja. Czy to nie przeznaczenie? :p xd


A jak tam u Was? Co czytaliście, co kupiliście? :)

Do następnego, Marta! :)

wtorek, 24 listopada 2015

"Przegląd Końca Świata: Blackout" Mira Grant.

Dzień dobry!
Jeszcze trochę chora, ale postanowiłam, że dziś już muszę zabrać się za napisanie recenzji. Nie ma leniuchowania! :) Tak właśnie piszę dla Was dzisiaj recenzję książki, która jest zakończeniem świetnej trylogii. Trylogii, która nie raz łamała mi serce. Ale jak podobał mi się ostatni tom? Serdecznie zapraszam na recenzję "Przeglądu Końca Świata: Blackout" Miry Grant!  :)

Jeśli chcecie zapoznać się z moją recenzją pierwszej i drugiej części to serdecznie zapraszam: 
- Feed - recenzja.
- Deadline - recenzja.


Autor: Mira Grant.
Wydawnictwo: Sine Qua Non.
Strony: 509.

Niespodziewany wybuch epidemii na Florydzie staje się kolejnym kamieniem milowym w spisku stulecia, a ekipa Przeglądu Końca Świata zostaje oskarżona o bioterroryzm. Sytuacja wymaga podziału grupy. Shaun wyrusza zbadać źródło zarazy, natomiast reszta udaje się do legendarnego hakera Małpy po nowe tożsamości. A do tego wszystkiego dochodzi tajemnica Obiektu 7c przetrzymywanego w tajnych laboratoriach CZKC... Pozostało jeszcze tak wiele do zrobienia, a zegary nieubłaganie odmierzają czas do wielkiego finału. Czy młodym dziennikarzom wystarczy odwagi, żeby stawić czoła szalonym naukowcom, wytworom ich eksperymentów oraz pozbawionym sumienia agencjom rządowym?

Po świetnej pierwszej części czym prędzej sięgnęłam po kolejną. Okazała się bardzo fajna. Więc co mi pozostało? Przeczytać zakończenie. I oczywiście się nie zawiodłam. Wiedziałam od początku, że tak seria mimo kilku malutkich minusów jest naprawdę świetna. A teraz jestem tu, aby opowiedzieć Wam co sądzę o ostatniej części. 
Zacznę od tego, że pomysł na całą trylogię bardzo mnie zaintrygował. Nigdy wcześniej nie czytałam właściwie o zombie czy podobnych sprawach. Trylogia przyciągnęła mnie także ze względu na to, ze głównymi bohaterami są blogerzy. Czy to nie wspaniałe? Być blogerem i czytać o nich. Niesamowite uczucie, które sprawiło, że podniosło mnie to na duchu i już wiem, że nie mogę tak po prostu zrezygnować z bloga. 
Przejdę od razu do akcji, bowiem to ona spędzała mi najwięcej snu z powiek. Jak każda z poprzednich części tak i ta była napisana w taki sposób, że akcja czasem, na kilka rozdziałów zawodziła. Nie żeby był to jakiś wielki minus. ale zauważyłam pewną nieschematyczną prawidłowość. Tak jak pierwsza książka to dość trudny początek i niesamowita druga część książki, druga - zamiennie raz pod wozem raz na wozie, czyli akcja, uspokojenie, akcja, uspokojenie i tak w kółko, to trzecie została znów inaczej napisana. Początek został napisany bardzo żywo, energicznie. Działo się tak dużo. Środek książki to uspokojenie akcji. Ale zakończenie to prawdziwa bomba. Nie tylko świetne zakończenie tego tomu, ale także całej trylogii. Zauważyłam, że Mira Grant po prostu potrzebuje rozdziałów na to, aby wyjaśnić co się właściwie dzieje i podać nam w nich wiele nowych faktów, aby potem zalać nas lawiną akcji. Wszystko ok, tylko trzeba przejść przez te trudniejsze momenty, wiedząc, że dalej będzie się naprawdę dużo działo. 
Bardzo polubiłam wszystkie postacie pojawiające się na kartach tej powieści. Nie dopatrzyłam się w nich płytkości, czy nierealności. Każda z nich jest charakterystyczna i niesamowita, warta zauważenia. Bardzo dobre są prowadzone pomiędzy nimi dialogi. Pełne humoru, ale i powagi. A do tego okraszone sporą dawką różnych informacji o tym co się dzieje w ksiązce - wszystko podane bardzo zrozumiale i logicznie.
I to właśnie bardzo mi się spodobało w pani Grant. Jej realność i logiczność. A do tego niewymuszony humor i spora dawka humoru. Ta trylogia zapadnie mi w pamięć na długo. Tego jestem pewna. Bo jest w niej coś czego nie ma w innych. Nie jest schematyczna. Jest zupełnie oderwana od reszty serii książek, które napisane są czasem na siłę lub jak to się coraz częściej zdarza po prostu dla kasy. Ja szczerzę mogę Wam wszystkim polecić tę serię. Naprawdę się na niej nie zawiedziecie, a odkrywanie jej tajemnic i błądzenie bo nieznanym, niebezpiecznym świecie pełnym zombie i ludzi dążących do władzy was pochłonie bez reszty. Polecam! 

Moja ocena: 5/6.
Ocena trylogii: 5,3.

_________________

Wyzwania:  Czytam Opasłe Tomiska, OkładkoweLove, Klucznik.
(banerki po prawej stronie ->)


ZA MOŻLIWOŚĆ PRZECZYTANIA "PRZEGLĄD KOŃCA ŚWIATA: BLACKOUT" MIRY GRANT SERDECZNIE DZIĘKUJĘ WYDAWNICTWU SINE QUA NON!!! (KLIK)

Do następnego, Marta! :)

niedziela, 15 listopada 2015

THE 100 BOOK TAG

Witam!
Jak, że zorientowałam się, że już dawno nie było u mnie żadnego książkowego tagu, postanowiłam, że zrobię go dzisiaj. :) Na ten tag wpadłam już jakiś czas gdzieś na booktub'ie. Spodobał mi się i po części wpłynął na to, że obejrzałam serial The 100, który pokochałam i z niecierpliwością czekam na jego kontynuację! :) Tak więc dzisiaj zabieram Was do pięknego świata pomieszania książek z serialami! :p Zapraszam Was na THE 100 BOOK TAG!

#1. Clarke - bohater, który ma zdolności przywódcze.
Jest wielu takich postaci. Ja zdecydowałam się na Percy'ego Jacksona, który dla mnie jest po prostu genialny. Jego zdolność do bycia przywódcą ujawniają się coraz bardziej z każdą kolejną częścią, a w ostatniej to już całkowicie. Jest to postać bardzo fajna, którą polubiłam od razu. :)


#2. Finn - ksiązka, którą porzuciłaś na rzecz innej.
Tak stało się z "PKŚ: Blackout" Miry Grant. Porzuciłam go na rzecz "Endgame. Klucz Niebios". Musiałam to zrobić, ponieważ poproszono mnie o szybkie napisanie recenzji tej drugiej książki. Wyszło mi to na dobre, ponieważ "Endgame" było naprawdę świetne.  Teraz kończę "Blackout" i jest także bardzo fajny. :)


#3. Bellamy - książka, która na początku nie przypadła Ci do gustu, a później całkowicie Cię pochłonęła.
Tutaj mogę dopasować dwie książki. Po pierwsze jest to "PKŚ: Feed" Miry Grant. Pierwsza część tej książki była średnia. Trochę mnie nudziła. A potem było już tylko lepiej. Zakończenie po protu rozłożyło mnie na łopatki. Po drugie - "Egzekutor" Jesse Kellermana. To jest taki sam przypadek jak wyżej. Na początku było nudno i zbyt filozoficznie. Druga część książki t mistrzostwo. :)


#4. Octavia - Bohater, który przeszedł ogromną metamorfozę.
Myślę, że mogłabym tutaj przyporządkować Claire z serii "Wampiry z Morganville" Rachele Caine. Ta postać z pierwszej części w porównaniu z nią, ale w dalszych częściach to tak jakby dwie osoby. Calire stała się odważniejsza, pewniejsza siebie i mądrzejsza. Nie zawsze podobają mi się metamorfozy bohaterów, ponieważ nie są fajnie przeprowadzone. Tutaj tak nie było. To przyspieszone dorastanie było świetne i bardzo realne. :)


#5. Abby - ulubiona książkowa matka.
Któż inny jeśli nie przekochana Molly Wesley z serii o Harrym Potterze? Kochająca, zabawna, miła, troskliwa, waleczna kiedy trzeba! Idealna książkowa mama! Jakże wspaniała! :) <3


#6. Mount Weather - książka, którą chciałaś jak najszybciej skończyć.
Tutaj jest to zdecydowanie "Labirynt śmierci" - Gregga Hurwitza. Właściwie nie udawało mi się szybko jej skończyć, bo za każdym razem, gdy ją otwierałam to po prostu zasypiałam... To było coś naprawdę dziwnego. Miałam duże oczekiwania co do tej książki. Opis był bardzo ciekawy. Ale wnętrze? Okropny główny bohater, dziwna akcja, która niby była, ale jej nie było, a wszystko takie lejące i nie poskładane w całość... :c


#7. Żniwiarze - książka, w której wykonano jakiś zabieg na bohaterach.
Pomyślałam tutaj o "Gabinecie osobliwości" D. Prestona oraz L. Childa. Ten duet stworzył postać, która przeprowadzał bardzo krwiste zabiegi, a wszystko po to by zyskać własne korzyści. Była to jedna z przerażających książek, które czytałam. 


#8. Finlarke - książka, p której długo nie mogłaś się pozbierać. 
Dziwne porównanie, ponieważ ja Finnlarke nie lubiłam, właściwie od początku byłam przeciwna... :p
Tą książką jest oczywiście "Harry Potter i Zakon Feniksa" J. K. Rowling. Po takim zakończeniu nie mogłam się długo pozbierać. To była najbardziej wzruszająca i łamiąca serce książka z tej serii. To było po protu okropne... ;_;


#9. Bellarke - książka, której kontynuacji nie możesz się doczekać.
Jest to oczywiście kontynuacja niesamowitej serii "Czas żniw" Samanthy Shannon. Pierwsza i druga część całkowicie rozpierniczyły system i są niesamowite. Jeśli ta seria cały czas będzie utrzymywała się na takim poziomie t będzie to chyba jedna z najlepszych serii świata. Prze - cu - do - wna!!!!


#10. Ravick - para, która jest przy sobie bez względu na wszystko. 
Od razu pomyślałam o Katniss i Peecie z "Igrzysk Śmierci". Niesamowita para, jedna z moich ulubionych, jeśli nie ulubiona. Potem pomyślałam także o parze, nie jako parze, ale o dwójce przyjaciół, która jest przy sobie zawsze i nic nie da rady ich poróżnić, czy rozłączyć. Są to oczywiście Win Lockwood raz Myron Bolitar z książek Harlana Cobena. Ta para bohaterów jest jak żadna inna, które znam. Po prostu cudowni! :)



Tak właśnie wygląda THE 100 BOOK TAG w moim wykonaniu. Może ktoś z Was także go robił? Jeśli tak to piszcie jak tam wasze wyniki! :) Możecie także pisać czy czytaliście książki, na których podstawie powstał ten serial. Ja niestety jeszcze nie czytałam, ale mam nadzieję, że niedługo to się zmieni. :)
Jeśli chodzi o nominowanych to jeśli ktoś miałby ochotę to zróbcie i koniecznie pdeślijcie mi wasze wyniki. :) Chcę wspomnieć o Paulinie - nie podpuszczam cię, ale nie obejrzysz serialu i nie zrobisz tagu... (ukryty sarkazm, to jest rozkaz! :p)

Do następnego, Marta! :)))

środa, 11 listopada 2015

"Endgame. Klucz Niebios" James Frey & Nils Johnson-Shelton.

Dzień dobry!
Witam Was po raz kolejny na moim blogu! Dziś mam dla Was recenzję książki, która niedawno miała premierę. Chodzi mi o kontynuację niezwykłej książki "Endgame. Wezwanie"(recenzja), która jest nie tylko książką, ale także grą, zagadką. Druga część "Endgame. Klucz Niebios" autorstwa Jamesa Freya oraz Nilsa Johnsona-Sheltona okazała się tak samo dobra, a nawet lepsza. 


Autorzy: James Frey & Nils Johnson-Shelton. 
Wydawnictwo: Sine Qua Non. 
Strony: 507.

Klucz Ziemi został już odnaleziony. Pozostały jeszcze dwa. I dziewięciu Graczy. Tylko jeden może zwyciężyć. Toczy się gra o istnienie ludzkości.
Klucz Niebios – gdziekolwiek jest i czymkolwiek jest – będzie następny. Pozostałych przy życiu dziewięciu graczy nic nie powstrzyma przed jego zdobyciem. 

Pierwsza część serii Endgame był dla mnie niesamowitą przygodą. Pełną niespodzianek, zwrotów akcji i niewyjaśnionych tajemnic. Zakończyła się zupełnie niespodziewanie i od razu chciałam przeczytać kolejną część. Teraz przeczytałam już obydwie i jestem zaskoczona. Zupełnie nie wiem co myśleć. 
Do końca nie jestem pewna tego stwierdzenia, ale myślę, że druga część była lepsza od pierwszej. To oczywiście nie ubliża poprzedniej części, ale jest trochę gorsza. Akcja jest tutaj jeszcze bardziej rozwinięta niż poprzednio. Nie da się opisać kilkoma słowami wszystkich wydarzeń zawartych na kartach książki. Niespodziewane zwroty akcji, tajemnice, wysoka technologia, stare kultury oraz fantastyczne wydarzenia to wszystko składa się na opowieść o czymś niepodważalnie inteligentnym, brutalnym i pięknym za razem. Podoba mi się w tej powieści wszystko. Zaczynając od sposobu narracji, oraz nietypowym zapisie graficznym, przez wszystkie postacie, niesamowite napięcie, kończąc na nierealnych wydarzeniach, które bardzo fascynują. 
Mnie osobiście urzekł sposób narracji, prowadzony przez osobę trzecią, ale wiedzącą wszystko o poszczególnych postaciach. Podoba mi się to w jaki sposób autorzy przedstawiają czytelnikowi każdą postać z osobna. W ogóle jednym z największych plusów książki są postacie. Niesamowicie dobrze opisane, każda bardzo charakterystyczna, niezbyt schematyczna. Oryginalni bohaterzy, którzy nie są kopiami innych literackich bohaterów to rzadkość, a autorzy bardzo dobrze poradzili sobie z tym, aby były one niepowtarzalne. 
Sposób w jaki historia jest opisywana prowadzony jest na wysokim poziomie. Pełny napięcia, zaskakujący. Inteligenty! Na kartach powieści można przekonać się jak wiele pracy autorzy włożyli w napisanie czegoś takiego. Bo raczej wszyscy zgadzamy się, że jest to dzieło nietuzinkowe i niepowtarzalne. Nigdy wcześniej nie słyszałam o czymś takim. Może wielu kojarzy tę serię z Igrzyskami Śmierci. Może trochę mają rację, ale według mnie są to dwie zupełnie różne od siebie historie, które łączy tylko fakt walki młodych ludzi na śmierć i życie. Nic więcej. 
Ja, zupełnie szczerze, mogę polecić tak samo pierwszą jak i drugą część. Nie mam co do nich zastrzeżeń, a druga część to po prostu majstersztyk. Brawa dla autorów, wielki podziw za pracę włożoną w przygotowanie i napisanie książki. Teraz pozostało mi tylko z niecierpliwością czekać na kolejny tom... 

Moja ocena: 6/6.

________________


Wyzwania: Czytam Opasłe Tomiska, OkładkoweLove, Klucznik.


Za możliwość przeczytania "Endgame. Klucz Niebios" serdecznie dziękuję Wydawnictwu Sine Qua Non! (klik)


Do następnego, Marta! :)

czwartek, 5 listopada 2015

Podsumowanie października + Stosik #14.

Hej!
Dziś jest już piąty listopada, a ja dopiero dzisiaj robię podsumowanie! Tak mi jakoś wypadło, że musiałam trochę więcej posiedzieć nad książkami. Mimo, że spóźnione ważne, że jest. I teraz zapraszam Was na moje podsumowanie i oczywiście stosik za miesiąc październik! :)

Na początek - podsumowanie czytelnicze. :)


Październik niestety okazał się najgorszym miesiącem od początku roku. Przeczytałam tylko dwie książki. Mam nadzieję, że w listopadzie się to zmieni. :p A przeczytałam:

#1. Miesiąc zaczęłam od dokończenia drugiej części trylogii Miry Grant "Przegląd Końca Świata" czyli "Deadline". Książka bardzo mi się podobała, a więcej o niej dowiecie się z mojej recenzji tutaj - klik. :)

#2. Kolejną książką, po którą sięgnęłam był "Patriota" autorstwa Marie Lu, czyli ostatni część trylogii "Legenda". Książka była świetna i chyba została moją ulubioną w całej trylogii. :) Jeśli chcecie o niej poczytać, to zapraszam tutaj - klik.  :)

A teraz zapraszam na to, co wszystkie tygryski kochają najbardziej, czyli stosik! :p



Oczywiście nie mogłam się powstrzymać przed kupowaniem tak jak powinnam, ale cóż. Takie życie książkoholika... :o Trochę się tego uzbierało, więc zaczynam! :)

#1. Zacznę od "Endgame. Klucz Niebios" Jamesa Freya oraz Nilsa Johhson - Sheltona, które otrzymałam od Wydawnictwa Sine Qua Non, za co bardzo dziękuję. Jestem właśnie w trakcie czytania i jak na razie bardzo mi się podoba. Cieszę się, że mogłam powrócić do lubianych postaci i tej niesamowitej historii. :)

#2. Niedawno byłam w Poznaniu. Pomyślałam 'wejdę do Empika, ale tylko pooglądam.' Wyszłam z książką pod pachą. Tą książką było "Światło, którego nie widać" autorstwa Anthonyego Doerra. Mam nadzieję, że będzie to cudowna powieść, ponieważ swoje kosztowała, a moje oczekiwania są wysokie, po tym co o niej słyszałam. :)

#3. "Oddam Ci słońce" to powieść, o której ostatnio było głośno. Wszyscy się nią zachwycali, więc ja także chciałam poznać tę historię. Mam nadzieję, że pani Jandy Nelson mnie nie zawiedzie. :)

#4. Jedno słowo - 'Biedronka'. Wielka promocja, więc skorzystałam. "Dziewczyna i chłopak wszystko na opak" Wendelin Van Draanen zaintrygowało mnie swoim niespotykanym opisem. Słyszałam już o niej od dawna i zawsze chciałam ją przeczytać, teraz nadarzyła się okazja. :)

#5. 'Biedronka' znowu... :p Tym razem zachęcił mnie nie tylko opis ('Tors, stopa, trzy ręce...'), ale także okładka i nazwisko autora. "Kolekcjoner" Alexa Kavy trafił do mojej kolekcji kryminałów i bardzo się rozgościł. Mam nadzieję, że mnie nie zawiedzie. :)

Tak właśnie prezentuje się moje podsumowanie i październikowe łupy! Pochwalcie się jak Wam poszło w tym miesiącu i co kupiliście. :)

Do następnego, Marta! :)

czwartek, 29 października 2015

"Legenda. Patriota" Marie Lu.

Dzień dobry!
Witam Was po raz kolejny na moim blogu! Dziś zapraszam Was do zapoznania się z moją recenzją zakończenia trylogii Legenda, a mianowicie: "Patrioty" autorstwa Marie Lu
Jeśli nie czytaliście jeszcze pierwszej części - recenzja tutaj "Rebeliant" klik. Lub jeśli przeczytaliście pierwszą, ale nie jesteście pewni co do drugiej - "Wybraniec" klik. :)


Autor: Marie Lu.
Wydawnictwo: Zielona Sowa. 
Strony: 346.

June i Day poświęcili bardzo wiele dla ludu Republiki i dla siebie nawzajem. Teraz ich kraj zaczyna pisać swoją historię od nowa. June wraca do łask Republiki, pracując z rządową elitą skupioną wokół Najwyższego Elekta, zaś Day awansuje na wysoką pozycję w armii. Ale żadne z nich nie może przewidzieć okoliczności, które sprawią, że znów będą musieli działać razem. Właśnie wtedy, gdy pokój wydaje się być tak bliski osiągnięcia, wybuch epidemii powoduje panikę w Koloniach i do granic miast Republiki zbliża się wojna. Nowy rodzaj epidemii jest najbardziej zabójczy z wszystkich dotychczasowych i, jak wkrótce przekonuje się June, jedyny sposób obrony Republiki może kosztować Daya wszystko, co ma.

Od razu kiedy dowiedziałam się o tej trylogii chciałam ją poznać. Wydała mi się nietuzinkowa i bardzo interesująca. I taką się właśnie okazała. Przeczytałam pierwsze dwa tomy i byłam nimi zachwycona. Po dość długiej przerwie sięgnęłam nareszcie po ostatni tom. Słyszałam  nim wiele zdecydowanie dobrych rzeczy i nie mogłam się doczekać. A co dostałam? 
Zacznę od tego, że w trzeciej części już od początku dużo się dzieje. Widzimy wszystko z perspektywy tych samych dwóch postaci. Zawsze mi się to podobało ze względu na lepszą możliwość poznania bohaterów. "Patriota" swoim stylem i oryginalnymi środkami przekazu elektryzuje, wciąga do swojego świata i nie odpuszcza aż do niezwykłego zakończenia! Ta część jest dla mnie najlepsza. Nie wiem co o tym zadecydowało, ale wiem, że książka jest bardzo dobrze napisana i fascynująca. 
Realizm opisany w książce nie jest naciągany. Wiem, że w tej dystopijnej opowieści nie ma czegoś co nie mogłoby się wydarzyć i to bardzo mi się podoba. Wielki plus dla autorki za realne podejście do sprawy i przede wszystkim za nie popsucie całej historii. Wiele razy spotkałam się z przypadkami gdzie pierwsze części były wspaniałe, a z każdym kolejnym tomem było niestety coraz gorzej. Tutaj jest odwrotnie. Marie Lu z tomu na tom jest coraz lepsza - jej styl, cała historia, bohaterowie. Brawo! 
Ogromny wpływ na moją ocenę ma zakończenie. Jeśli zastanawiacie się czy dokończyć tę trylogię czy dać sobie z nią spokój, to ja jestem zdecydowanie za tym, abyście ją dokończyli - to właśnie te zakończenie jest tak elektryzujące i niezwykłe. Zakończenie, które najpierw roztrzaska wasze serca na tysiące kawałków. Na chwilę da odpocząć, ale będzie ciągle dawało o sobie znać, aby na ostatnich kartkach polać na to zranione serce miód. Jak dla mnie coś fantastycznego i nie za często spotykanego, a jakże bardzo pożądanego. 
Bohaterowie właściwie się nie zmieniają. Nie ma tu zbyt wielu nowych postaci, ale każda z nich jest taka samo świetnie wykreowana jak w poprzednich częściach. Day oraz June także mieli ogromny wpływ na mój powrót do świata Legendy. Są to postacie wyjątkowe, nie przerysowane i jak dla mnie bardzo realistyczne. Cieszy mnie to, że żadna z postaci  mnie nie irytowała jak to często się zdarza, a wątek miłosny, mimo, że tutaj znacznie większy niż poprzednio, nie stał się wątkiem głównym tej powieści. 
Nie mam innej możliwości jak z całego serca bardzo Wam tę trylogię polecić. Jestem pewna, że spędzicie z nią wiele zabawnych, poważnych, smutnych i strasznych chwil. Wszystko będzie się ze wszystkim przeplatało, ale zawsze się odkręci, a by na powrót znów się poplątać. Tak to już jest z tymi dystopiami. Jeśli macie ochotę na niesamowitą przygodę z Day'em i June to serdecznie polecam wam Legendę. Na pewno się nie zawiedziecie! :)

Moja ocena: 6/6.
Moja ocena całej trylogii: 5,3/6.

__________________________


Wyzwania: Okładkowe Love (klik w baner po prawej stornie bloga ->)


Do następnego, Marta! :)

niedziela, 18 października 2015

"Deadline" Mira Grant.

Dzień dobry!
Jak zwykle w niedzielę, zamiast uczyć się na jutro po prostu siedzę nic nie robiąc, albo oglądam seriale, albo czytam. Pomyślałam, że jeśli i tak nie tknęłam jeszcze polskiego to napiszę recenzję! I tak oto jestem i serdecznie zapraszam was do świata opanowanego przez zombie! C to może być? Oczywiście "Przegląd Końca Świata: Deadline" Miry Grant. Zaczynamy!


Autor: Mira Grant.
Wydawnictwo: Sine Qua Non.
Strony: 504.

Po dramatycznych wydarzeniach ostatnich miesięcy Shaun Mason stał się wrakiem, zaledwie cieniem człowieka, jakim był kiedyś. Igranie ze śmiercią przestało być już tak zabawne, a życie straciło swój słodki, lekko zgniły smak. Kiedy w drzwiach mieszkania Shauna pojawia się pewien naukowiec, który według ostatnich doniesień powinien być martwy, wszystko staje na głowie. Zwłaszcza że chwilę później wybucha kolejna epidemia. Przypadek? Wiedza nieoczekiwanego gościa jest ekstremalnie niebezpieczna. Co więcej, to jedyna nadzieja na pokonanie potworności, która zagraża całemu życiu na Ziemi. Tym razem nie będzie to jednak powłóczący nogami umarlak, ale wciąż żywy spisek. Shaun musi wyruszyć w drogę, by sprawdzić, jaka prawda objawi mu się na końcu jego shotguna.

Po raz pierwszy usłyszałam o tej trylogii już dosyć dawno. Wcześniej nie czytałam o apokalipsie zombie, więc fabuła bardzo mnie zainteresowała. Sięgnęłam po pierwszą część i o ile początek był po prostu dobry to reszta książki zwaliła mnie z nóg i nie chciała pozwolić powstać. Wzięłam się za "Deadline" bardzo szybko, i choć przeczytane jej szło mi dosyć długo, jestem pewna, że nie było to spowodowane tym, iż książka była nudna, bo taką nie była. Słyszałam  tym, że miała być lepsza. Ale dla mnie tak nie jest. 
Zacznę od tego, ze jest to kontynuacja utrzymana na bardzo wysokim poziomie, ale nie tak dobrym jak "Feed". Wielu się pewnie ze mną nie zgodzi, ale to moje zdanie. Podobała mi się w tej części zmiana narratora. Wyszło to na ogromny plus, ponieważ możliwość spojrzenia na historię z innego punktu widzenia jest po prostu bardzo fajna. Muszę przyznać, że ten typ narracji nawet bardziej przypadł mi do gustu. 
W książce dużo się działo, ale zauważyłam, że jest to akcja, którą można nazwać 'przejściową'. Zaczynamy od dużej dawki akcji i przychodzimy do pauzy, w której gromadzimy zapasy wiedzy. Kolejne strony pełne akcji i napięcia, i kolejna przerwa. Tak dla mnie wyglądała ta część. I mimo wszystko nie przeszkadzało mi to. Wielu powiedziałoby, że to niepotrzebne, może nudne. Mnie podoba się to kombinowanie autorki z wszelkimi wątkami. 
No właśnie! Przemieszanie wątków jest tu dosyć ważne, ponieważ pojawia się wątek miłosny. Lekko tylko wspomniany, nie wymuszony, a raczej taki lekko wychylający się na scenę zza kurtyny. Jestem strasznie ciekawa jego rozwinięcia w kolejnej części. Było to dla mnie małe zaskoczenie i muszę teraz przyznać, ze "Deadline" jest nafaszerowane zwrotami akcji i zaskoczeniami. Wiele razy łapałam się na tym, że przestawałam czytać, bo nie mogłam uwierzyć w to co działo się w książce. Czytałam z zapartym tchem i szeroko otwartymi oczami. Nie mówię już o końcówce, która prawie przyprawiła mnie o zawał serca. 
"Deadline" to także możliwość do poznania kolejnych świetnych postaci. Jest ich tu wiele, ale najbardziej podobały mi się te stare, znajome postacie, z małą uwagą. A mianowicie - postrzegane z innej perspektywy, oceniane i opisywane przez kogoś innego - a to za sprawą zmiany narracji, o czym wspomniałam wyżej. Mój przecudowny Shaun i reszta jego ekipy się nie zmieniła, ale pozostałą tą samą wspaniałą, odważną i gotową do poświęceń drużyną, która pakuje się w niewyobrażalne problemy. 
Druga część właściwie traci do pierwszej tylko kilka małych stopni, ale i tak zasługuje na szansę. Przeczytaliście "Feed" i nie wiecie czy czytać kontynuację? Bez wahania, mogę wam doradzić, że tak. Zdecydowanie. Jest to jedna z lepszych serii jakie kiedykolwiek czytałam i już nie mogę doczekać się kolejnej, niestety ostatniej części. 

Moja ocena: 5/6.


_____________



Wyzwania: Czytam Opasłe Tomiska, OkładkoweLove, Klucznik (klik w banerki ->)



ZA MOŻLIWOŚĆ PRZECZYTANIA KSIĄŻKI "PKŚ: DEADLINE" MIRY GRANT SERDECZNIE DZIĘKUJĘ WYDAWNICTWU SINE QUA NON. :)



Do następnego, Marta! :)

środa, 7 października 2015

"Dziedzictwo" C. J. Daugherty.

Dzień dobry!
Witam was po raz kolejny! Znalazłam trochę czasu, więc z wielką motywacją piszę recenzję! Nareszcie! :) Dziś mam dla was recenzję drugiej części serii Wybrani autorstwa C. J. Daugherty. A mianowicie "Dziedzictwo". Zapraszam do lektury! :)


Autor: C. J. Daugherty.
Wydawnictwo: Otwarte.
Strony: 400.

Zimne kalkulacje i porywy serca. Wielka polityka i szkolne troski.
Czy Allie pozna wreszcie największą tajemnicę swojego życia i rozwiąże zagadkę Nocnej Szkoły? Kim jest tajemniczy szpieg działający w Akademii Cimmeria? Czy szkoła jest gotowa na kolejny atak Nathaniela?

Kiedy zapoznawałam się z pierwszą częścią tej serii dokładnie nie wiedziałam o czym ona właściwie opowiada, a okładka kojarzyła mi się z jakimiś wampirzymi tematami. Jednak szybko się przekonałam, że to coś zupełnie innego. Nie spodziewałam się, że książka tak mi się spodoba. Niedawno przeczytałam drugą część. I wiecie co? Była jeszcze lepsza. 
Nie mam zamiaru tworzyć tutaj jakiegoś porównania dwóch pierwszych tomów, ale chcę tylko wspomnieć, że w "Dziedzictwie" o wiele więcej się dzieje niż w "Wybranych". Ta książka już od początku pędzi. Akcja w prawdzie charakteryzuje się regularnym przyspieszaniem i zwalnianiem. Muszę też przyznać, że jest to książka zaskakująca. Może czasem przewidywalna, zwłaszcza pod koniec, ale wszystko to jest spowodowane powtarzającym się schematem, który zauważył już także w pierwszym tomie. Nie jest to nic złego, bo o ile czytelnik może domyślić się zakończenia,  tyle autorka napisze to w tak przewrotny sposób, że zakończenie jest efektywne. 
Jeśli chodzi o całość książki uważam, że była bardzo wciągająca. Wątek miłosny, który pewnie bardziej ciekawi żeńskie grono czytelniczek, nie stał się najważniejszym tematem książki. Na szczęście! Często spotykałam się z seriami, które z tomu na tom zmieniały swój wątek przewodni na miłosny właśnie. Tutaj tak się nie dzieje. Autorka zwraca na to sporo uwagi, ponieważ sercowe rozterki Allie to jednak coś co przewija się od początku serii i ma spore znaczenie w fabule. 
Pierwsza część zostawiła po sobie bardzo dużo pytań. Drugi tom to rozwiązanie wielu tajemnic i spraw, jednak nie do końca. "Dziedzictwo" także nie zostawiło mnie z niczym. Skończyłam książę z kłębiącymi się w głowie kolejnymi pytaniami. To bardzo ciągnie mnie do kolejnego tomu i jestem pewna, że będzie tak z każdym kolejnym, aż do końca. 
Muszę wspomnieć o bohaterach, bo to jeden z moich ulubionych tematów. Spotkałam w drugim tomie te same postacie, 'starych znajomych', ale pojawili się także nowi bohaterowie. Co do Allie - nie denerwowała mnie. Piszę to ponieważ wielu czytelników opisuje ją jako denerwującą, niewiedzącą czego chce dziewuchę. Dla mnie jest to postać wykreowana dobrze, może lekko irytowała mnie, ale były to tylko momenty. Carter i Sylvain jak i reszta - nie zmienieni, ciągle tacy sami i charakterystyczny. Autorka nie przekształciła ich w kolejne, nowe postacie. Zadbała o to, aby pozostały takie jakie znałam, co bardzo mi się podobało. 
Podsumowując, "Dziedzictwo" było dla mnie fajną przygodą pełną akcji i niesamowitych wydarzeń. Zostawiła po sobie pytania i chęć poznania dalszych losów bohaterów. Mimo pewnego schematu pojawiającego się w serii, jest ona ciekawa i przyjemna. Jestem pewna, że przeczytam kolejne tomy z takim samym zapałem i entuzjazmem jak wcześniej. :)

Moja ocena: 5/6.


______________



Wyzwania: Czytam Opasłe Tomiska. (banerek ->)


Do następnego, Marta! :)

czwartek, 1 października 2015

Podsumowanie września + stosik #13.

Dzień dobry!
Witam was po raz kolejny na moim blogu! Skończył nam się wrzesień i zaczął październik i właściwie nawet nie wiem kiedy t się stało. Czas przeleciał mi pomiędzy placami. Może oprócz tych godzin spędzonych w szkolnych ławkach, czas naprawdę przyspieszył. :) Mam dziś dla was kolejne podsumowanie i oczywiście... kolejny stosik. :p A przecież miałam nie kupować! :o 

Zacznijmy od podsumowania książek przeczytanych we wrześniu:


#1. Wrzesień zaczęłam w bardzo doborowym towarzystwie pana Alferdo Relano i jego opowieści o historii jednej z najpopularniejszych, ciągle trwających wojen. Ta książka to oczywiście "Barca vs. Real. Wrogowie, którzy nie mogą bez siebie żyć"! Ta pozycja mi się oczywiście podobała, ale więcej o niej przeczytacie tutaj - klik. 

#2. Drugą pozycją przeze mnie przeczytaną jest "Sześć lat później" Harlana Cobena! :) Przecudowna książka, ale to raczej było do przewidzenia - wystarczyło spojrzeć na to nazwisko. Jeśli chcecie przeczytać o tym c najbardziej podobało mi się w tej pozycji to zapraszam tutaj - klik. 

#3. Ostatnią książką było "Dziedzictwo" autorstwa C. J. Dougherty. Ta część podobała mi się chyba nawet bardziej od pierwszej. Ale szczegółowo opowiem wam o niej już niedługo - pewnie na początku października. :) 

+ Zaczęłam czytać drugą część Przeglądu Końca świata, czyli Deadline. Na razie idzie mi powoli, ale zapowiada się bardzo fajnie. :)
+ Obejrzałam całe dwa sezony "The 100"  i głupio mi to pisać, ale oczywiście jest to moje jedyne usprawiedliwienie. Okay, pewnie już macie dość tych usprawiedliwień, ale to jest naprawdę solidne. Od kiedy skończyłam ten serial i muszę tyyyyyyyyle czekać na kolejny sezon, mam po prostu jakiegoś kaca serialowo - książkowego. To jest co najmniej dziwne. :p Ale teraz szczerze mogę wam polecić ten serial - jest naprawdę wspaniały. 
A o książkach dowiedziałam się już po skończeniu obu sezonów... :o

A teraz... stosik! :)


#1. #2. Niesamowite książki z serii Angielski Ogród upolowałam na wyprzedaży w Biedronce. Były dostępne tylko te dwa tytuły, a mianowicie "Mansfield Park" Jane Austen oraz "Wichrowe Wzgórza" Emily Bronte. Książki wyglądają pięknie i jestem pewna, że takie będą też wewnątrz. :)

#3. #4. Kolejne dwie pozycje to także upolowane w Biedronce skarby. Dwie pierwsze części serii o najpopularniejszym detektywie Sherlocku Holmesie trafiły na moją półkę. Są to "Studium w szkarłacie" oraz "Znak czterech" Arthura Conan Doyle'a. Te wydania i twarde okładki po prostu mają w sobie to coś, a ja nie mogę uwierzyć, że kupiłam je tak tanio. :)

#5. #6. Kolejne pozycje to egzemplarze recenzenckie od Wydawnictwa Sine Qua Non. Są to "Przegląd Końca Świata: Deadline" oraz "PKŚ: Blackout" autorstwa Miry Grant. Zaczęłam już tę pierwszą. Podoba mi się i niedługo mam plany zamieścić tutaj jej recenzję. :)

Powinnam teraz napisać coś w stylu "Okay, w tym miesiącu już nie kupuję.", ale... Właśnie kiedy piszę ten post obok mojego laptopa leży lista najciekawszych premier w październiku i książek, które muszę niedługo nabyć i przeczytać. Co się właściwie dzieje? :p

Pochwalcie się jak tam wasze stosiki i podsumowania! Czytaliście coś o czym wspominałam? Jeśli tak to dajcie znać jak wam się podobało. :) Tymczasem ja się żegnam...

Do następnego, Marta! :)

piątek, 25 września 2015

Literackie Miasteczko Book Tag.

Dzień dobry!
Dziś jestem tutaj z kolejnym tagiem, do którego nominowała mnie nie kto inny jak Paulina z bloga Regał na poddaszu. :) (link do jej bloga tutaj - klik - zapraszam!). Nie słyszałam nigdy wcześniej o tym tagu, ale wydaje mi się być fajny. Więc nie przedłużając, zaczynamy! :)


#1. RATUSZ - BURMISTRZ:
Od razu pomyślałam o osobie wszechstronnej, mądrej i inteligentnej. O kimś odważnym, o osobie, która potrafi się poświęcić dla innych. I o kim pomyślałam? Oczywiście  Katniss Everdeen! Bo jakżeby inaczej. ;) Alternatywą byłby dla mnie Albus Dumbledore lub Myron Bolitar z książek Harlana Cobena. Ostatecznie moje miasto było by bardzo demokratyczne, a ludzie wybierali by pomiędzy tymi postaciami! :p

#2. SKLEP - SPRZEDAWCA:
Cóż... Zastanawiałam się jakiś czas i już wiem! Michael Glass z serii "Wampiry z Morganville"! Pokochałam go od kiedy pierwszy raz spotkałam się z nim na stronach książki pani Caine. Według mnie był bardzo przekonujący, spokojny i miły. A na dodatek przystojny. Kolejki by się nie kończyły! :)))

#3. ZOO - PRZEWODNIK:
Tutaj zdecydowanie mam problem. Jedynym bohaterem, który przychodzi mi na myśl jest Grover. Chociaż... właściwie wiem kto uwielbia zwierzaki i bardzo dobrze się na nich zna. Któż inny jak nie Hagrid z serii o Harrym Potterze? Ukochany półolbrzym w ogromnym sercem i wielkim zapałem do pomocy - kto jak kto, ale on kochał zwierzęta! :)

#4. KLUB - WŁAŚCICIEL:
Ta bohaterka miała do czynienia w pracy w barach i klubach i zdecydowanie mój wybór padł na nią. Jest to oczywiście Eve, także z serii "Wampiry z Morganville". Żywiołowa i pełna energii dziewczyna, której nie da się nie lubić. Jestem na tak. :)

#5. KAWIARNIA - PRACOWNIK:
Nie wiem dlaczego pomyślałam o Jaxonie Hallu z serii "Czas żniw". Może dlatego, że on zawsze kojarzył mi się z kulturalnym facetem, przesiadującym sobie czasem z kawą i rozmyślającym o tym jak pokonać wszystkich i być górą. Typowy dzień Jaxa. ;)

#6. MUZEUM - PRZEWODNIK:
Pomyślałam sobie  George, głównej bohaterce "Feed" Miry Grant. Kiedy czytałam tą książkę nie przeszkadzało mi to, że jest ona narratorką i podobał mi się styl w jaki opowiadała tę historię. Jestem pewna, że zaciekawiła by zwiedzających. :)

#7. SZPITAL - LEKARZ: 
Pani Pomffrey? Bo potrafiła wyleczyć każdego i była przegenialna! :p

#8. BANK - BANKIER:
Zdecydowanie jedyna i niepowtarzalna, jedna z moich ulubionych postaci żeńskich - Serena Pemberton z powieści Rona Rasha! Wspaniała, dostojna, poważna kiedy trzeba, pełna dumy oraz piekielnie inteligentna i mądra kobieta. Kto czytał ten wie, że ta kobieta potrafi zatroszczyć się  pieniądze. :p 
#9. KSIĘGARNIA - SPRZEDAWCA:
Kelsea Glynn - główna postać książki "Królowa Tearlingu". Pokochałam tę postać, była niesamowita i prawdziwa. Kochała książki i nie rozumiała ludzi, którzy nie czytali. Zupełnie jak ja. Idealna osoba na to miejsce! :)
#10. AUTOBUS - KIEROWCY:
Jako, że kierowców może być dwóch taguję... 
- Beatę - nie mogłabym ciebie pominąć. :p (blog)
- Martę - drugi raz, ale co tam. :) (blog)

Jeszcze raz serdecznie dziękuję za nominację - Paulina nasza bitwa na tagi ciągle trwa... :p ! I mam nadzieję, że otagowane dziewczyny będą zadowolone. :)
Jeszcze mała informacja - blog obchodzi w czasie dodawania tego tagu takie małe święto - jest to setny post na blogu! Oczywiście jestem z tego powodu bardzo szczęśliwa i mam nadzieję, że niedługo zamiast jedynki zobaczę dwójkę przed dwoma zerami. :)
Na dzisiaj to już koniec. Zostało mi tylko zaprosić was na następny post. Będzie to recenzja "Dziedzictwa" C. J. Doughtery. Tak więc.... 

Do następnego, Marta! :3

wtorek, 22 września 2015

"Sześć lat później" Harlan Coben.

Dzień dobry!
Znowu długo mnie tu nie było, ale nie będę się już tłumaczyć, bo to będzie nudne. Tak więc powiem tylko, że nie było mnie w domu i nie miałam możliwości napisania recenzji. Dlatego wracam dopiero dziś, ale za to z czym! Mam dla Was niesamowitą książkę, którą warto przeczytać. Między innym dlatego, że autorem jest... Harlan Coben! :) Zapraszam na recenzję jego "Sześć lat później"! :)


Autor: Harlan Coben.
Wydawnictwo: Albatros.
Strony: 416.

Sześć lat temu Jake patrzył, jak miłość jego życia bierze ślub z innym mężczyzną. Gdy przypadkiem natrafia na nekrolog męża Natalii, czuje się zwolniony z obietnicy nienawiązywania kontaktu. Na pogrzebie czeka go niespodzianka... Pogrążona w żałobie wdowa to nie Natalie, a zupełnie inna kobieta. Co więcej – była żoną Todda od ponad dziesięciu lat. Kim zatem była Natalie? I czy w ogóle istniała? Dlaczego wszystko, w co dotąd wierzył, okazało się fikcją?

Wyobraźcie sobie taką sytuację: zakochujecie się - z wzajemnością. Niestety po jakimś czasie ta osoba bierze ślub z kimś innym, a wy przez sześć lat codziennie o niej myśleliście, ale daliście jej spokój. Co byście zrobili gdybyście usłyszeli o śmierci osoby, z którą wzięła ślub? W takiej sytuacji znalazł się główny bohater kolejnej książki Harlana Cobena. Ja wam tego nie powiem, bo zrobiłabym to co główny bohater - dlatego też musicie przeczytać tę powieść, aby dowiedzieć się co stanie się dalej. 
Zacznę od tego, że historia jest bardzo intrygująca i od początku wiedziałam, że autor ukrył w niej jakieś drugie dno. To nie byłoby do niego podobne gdyby było inaczej. Jest coś w stylu Cobena, że po prostu nie da się nie przeczytać jego książki do końca. Ja nie byłabym w po prostu odłożyć jego książkę, nie kończąc jej. Według mnie to w jakiś sposób bluźnierstwo. Ta powieść wciąga od początku do końca. Zaczęłam czytać i po chwili byłam już na połowie książki. To co najgorsze jest w "Sześć lat później" to to, że jest tak dobra, że nie da jej się czytać powoli. To jest powieść z grupy tych, których się nie czyta - je się połyka. W całości. 
Pędząca akcja, wiele intryg, i ciągle pojawiające się nowe tropy. Wiele postaci, które są bardzo charakterystyczne i zdarzeń, które się ze sobą łączą, ale nie powinny mieć ze sobą związku. Ta książka to powyżej czterysta stron pełnych niesamowitych zwrotów akcji i nigdy nie nużących się przekrętów. Chwil grozy i momentów amatorskich przesłuchań. A także niesamowitych...
... bohaterów! Jakże uwielbiam kreowane przez Cobena postacie! Za każdym razem są pełnowymiarowe, każda z nich jest inna, na swój sposób charakterystyczna i co najważniejsze (!) inteligentne. Zdarzało mi się czytać książki z postaciami, które sprawiały, że chciałam krzyczeć, lub zasypiałam. Są postacie, z którymi nie potrafię się utożsamić i nie mogę ich polubić. Tutaj kolejny raz się nie zawiodłam. Przez wszystkie strony powieści bardzo mocno kibicowałam głównemu bohaterowi, przeżywałam z nim wszystkie wydarzenia i zgadzałam się z nim w podejmowanych decyzjach. Jake był idealną postacią główną - oby takich więcej, drodzy autorzy, uczcie się od pana Harlana! :)
W książkach tego autora uwielbiam też to, że zawsze znajduję jakiś szczegół, który łączy inne jego książki z tą, mimo iż opisuje on historię innych bohaterów. Jest to coś niesamowitego. Okraszone sporą dawką dowcipu, ironii i świetnych dialogów, usytuowane w fantastycznej scenerii interesujące wydarzenia i intrygi napisane z głową i wielkim, długoletnim talentem są mistrzostwem, które będę zawsze i wszędzie polecać. Tak więc moje pytanie brzmi: dlaczego jeszcze tego nie czytasz? :)

Moja ocena: 6/6.

_____________


Wyzwania: Czytam Opasłe Tomiska, OkładkoweLove (klikamy w banerki po prawej stronie)


Do następnego, Marta! :)

poniedziałek, 14 września 2015

"Barca vs. Real. Wrogowie, którzy nie mogą bez siebie żyć." Alferdo Relano.

Dzień dobry!
Z góry chciałam się usprawiedliwić, że nie było mnie tu od tak dawno, bo już prawie od dwóch tygodni, ponieważ naprawdę dużo się ostatnio u mnie działo. Jednak z jednej strony wyszło mi to na dobre, bo nadrobiłam książki i mam co recenzować! :p Dziś będę pisać o książce, która opowiada o wojnie toczonej od kilku pokoleń, i która, z pewnością mogę to przyznać, nie skończy się szybko. Mowa o wojnie dwóch hiszpańskich klubów Realu i Barcelony. Zapraszam Was na recenzję książki Alfredo Relano pt. "Barca vs. Real. Wrogowie, którzy nie mogą bez siebie żyć"! :)


Autor: Alferdo Relano. 
Wydawnictwo: Sine Qua Non. 
Strony: 440.

Real Madryt założony przez Katalończyka. FC Barcelona zawieszona za wygwizdanie hymnu Hiszpanii. Zażarte boje o Alfredo Di Stéfano i Ladislao Kubalę z reżimem generała Franco w tle. Kontrowersyjny transfer Luísa Figo i świński łeb rzucony na Camp Nou. Palec José Mourinho w oku Tito Vilanovy… Piłkarska rywalizacja pomiędzy Madrytem a Katalonią trwa już ponad 110 lat. Alfredo Relaño postanowił wreszcie dokładnie się jej przyjrzeć. I obalić mity krążące wokół El Clásico.

Są na świecie wydarzenia i spotkania, które dzieją się, zmieniają coś i zostają zapamiętane. Często są wspominane i ludzie widzą jej zarys w naszej historii. Ta wojna jednak jest inna. Trwa od bardzo dawna, ale nie da się jej zapisać w historii i do niej wracać. Dlaczego? Ponieważ jeszcze się nie skończyła i nie daje nam żadnych znaków, aby zakończyła się w niedalekiej przyszłości. To właśnie uświadomił mi autor tej książki. Barca vs. Real. El Classico. Coś co było, jest i będzie. I to jest coś niesamowitego, ponieważ nie można wyobrazić sobie rzeczywistości bez tego wydarzenia. Nie można wyobrazić sobie świata bez tej wojny. 
Urzekł mnie styl w jaki pan Relano opowiada historię obu klubów i ich wojny. To jest coś niezwykłego i tak właśnie zostało opisane. Lekko stronniczo, ale sprawiedliwie i prawdziwie. Bardzo dobrze, prosto na temat, tak jak powinno być. Ja uwielbiam Real, to jest mój klub, część mojego życia. Ale aby dobrze poznać historię tego klubu musiałam zapoznać się z historią Barcy. I odwrotnie. Nie ma Realu bez Barcy i nie mam Barcy bez Realu. To jest normalne. I każdy o tym wie. Relano często to podkreślał i dawał na to przykłady, które były jak najbardziej prawdziwe. 
Muszę przyznać, że początek mnie nudził. Nie dlatego, że historia była źle opisana, czy po prostu nic tam nie było. Początek książki jest równocześnie początkiem obu klubów. Wiadomo, że są to odległe czasy. I może to sprawiło, że może nie tyle się nudziłam, co czytanie szło mi bardzo wolno. Kiedy dotarłam do czasów bardziej bliższych teraźniejszości końcówka zleciała mi szybko i najbardziej mnie zainteresowała. 
W książce znalazłam wiele ciekawych zdarzeń, śmiesznych i smutnych, wszystkich zapisanych na kartach historii obu klubów. Było to intrygujące poznawać historię swojego ukochanego klubu i jego największego wroga od podstaw. Wszystkie te ciekawostki i wydarzenia tak sprzeczne, które na początku istnienia klubów na pewno nie oznaczały przyszłej wrogości. Bardzo spodobał mi się tytuł książki, który po prostu trafił w sedno. Bo czym byłaby Barca bez Realu? Czym byłby Real bez Barcy. 
Wiem, że na moim blogu nie ma zbyt wielu czytelników, którzy interesują się piłką nożną, ale ta pozycja jest naprawdę dobra. Jest podstawą. Książka, która pokazuje nienawiść i próby pojednania. Głupie zachowania i przyjaźnie. Tragedie i zwycięstwa. Łzy radości i łzy smutku. Wszystko zawarte w jednej książce. Opisana historia jest niesamowita i niepowtarzalna, a co najważniejsze jeszcze nie skończona. Jestem pewna, że za kilka, kilkanaście, kilkadziesiąt lat ktoś napiszę kolejną tak grubą, lub jeszcze większą książkę o kolejnych działach historii tych dwóch niesamowitych klubów. 

Moja ocena: 4/6.

_____________


Wyzwania: OkładkoweLove, Czytam Opasłe Tomiska. (BANERKI ->)


Za możliwość przeczytania książki autrstwa Alfredo Relano "Barca vs. Real. Wrogowie, którzy nie mogą bez siebie żyć" dziękuję Wydawnictwu Sine Qua Non! Klik.

Do następnego, Marta! :)