sobota, 28 lutego 2015

Podsumowanie lutego + Stosik #6.

Dzień dobry! 
Dziś, w ostatni dzień lutego (który właściwie nie przypominał mi lutego pod względem pogody! :p Wiosna jak nic... :3 )! Mam dla was dziś przygotowane podsumowanie tego miesiąca oraz kolejny stosik! Tak, tak stosik. Myślałam, że nie będę miała co wam pokazać, a jednak! Portfel strasznie boli! :c Zapraszam!


Na początek podsumowanie, czyli przeczytane przeze mnie książki: 


1. Miesiąc zaczęłam ze "Zbrodnią i karą" Fiodora Dostojewskiego. Jak dla mnie jedna z lepszych lektur szkolnych. :) 

2. Trzymając się klimatu zbrodni i tajemnic zabrałam się za "Rany kamieni" niesamowitego Simona Becketta. Działo się. :)

3. Następnie zachciało mi się wrócić do świata mitologii i szybko pochłonęłam "Morze potworów" Ricka Riordana. Uwielbiam tam wracać! :3

4. Powrót do szkoły w środku ferii zimowych, czyli odwiedziny w Akademii Cimmeri. Wszystko za sprawą C. J. Daugherty i jej "Wybranych". :p

5. Kolejny raz trafiłam do świata Percy'ego. "Klątwa tytana" sama by się nie rozwiązała! :p

6. Nowy nabytek na półce szeroko się do mnie uśmiechał tak bardzo, że nie mogłam się oprzeć. "Piąta fala" autorstwa Ricka Yanceya - niedługo wam o niej coś naskrobię. :)

7. W jednym momencie zdecydowałam, że następną pozycją będzie "CR7. Maszyna" od duetu Pereira&Gallardo. Fenomenalna książka dająca odczucie przeżywania całego życia idola od początku. :)

8. Po "Wzorzec zbrodni" Warrena Ellisa sięgnęłam z kilku względów. Nie zawiodłam się, a recenzja już niedługo. 

Osiem książek i to w tym najkrótszym miesiącu to jest coś. Choć mam nadzieję na większe wyniki. :p

Teraz stosik, czyli zdobycze lutowe! 


Wycieczka szkolna to oczywiście kino i lodowisko, ale i... Empik! Kochany Empik! Po pierwszej wizycie opuściłam sklep z "Piątą falą" Ricka Yanceya w objęciach. Planowałam kupić coś innego, ale jednak zdecydowałam się na tę pozycję. Uradowana nie miałam zamiaru już wracać. A jednak... Przyjaciółka zaciągnęła mnie kolejny raz, aby tylko 'pooglądać'. Wyszłam z "Blackout" Marca Elsberga pod pachą. Na szczęście był w promocji! :p
Jakiś czas wcześniej wpadłam do biedronki. Tak na szybko. I oczywiście wielka wyprzedaż książek przy samych drzwiach. Jak mogłabym zostawić "Tożsamość Bourne'a" Roberta Ludluma i wyjść bez niego? No nie mogłam...
Luty był dla mnie bardzo dobrym miesiącem pod wieloma względami. Jednym z nich było nawiązanie współpracy z niesamowitym wydawnictwem Sine Qua Non (zapraszam, klik!)! Trzy górne książki, które widnieją na zdjęciu wyżej otrzymałam właśnie od nich, za co bardzo, bardzo serdecznie dziękuję! Niedługo możecie spodziewać się recenzji wspaniałych pozycji: "Endgame" Jamesa Frey, "Życie wypuszczone z rąk" Roberta Enke/ Ronalda Renga oraz "Wzorzec zbrodni" Warrena Ellisa. :)

Tak właśnie wygląda moje podsumowanie i stosik na miesiąc luty! Pochwalcie się ile wy przeczytaliście i czy zdobyliście coś ciekawego! :)
Do następnego, Marta! :3

czwartek, 26 lutego 2015

"CR7. Maszyna" L. M. Pereira & J. I. Gallardo.

Hej! 
Dziś trochę się spieszę, więc piszę recenzję na szybko. Mam dziś dla was książkę, która opowiada o jednym z moich idoli, o piłkarzu wielkim i wspaniałym, o graczu jednego z najlepszych klubów świata! Zapraszam was na recenzję, która ujawnia całą prawdę o nim. Dziś dla was "CR7. Maszyna" autorstwa L. M. Pereiry oraz J. I. Gallardo. :)


Autorzy: L. M. Pereira & J. I. Gallardo.
Wydawnictwo: Sine Qua Non.
Strony: 248.

Recepta na piłkarza idealnego.
Ronaldo czy Messi? Cóż… Nawet najzagorzalsi zwolennicy Argentyńczyka przyznają, że to gwiazda Realu Madryt zapracowała na swój sukces morderczym reżimem treningowym. CR7 przeszedł długą drogę od brzydkiego chłopaka z Madery do statusu ikony współczesnej piłki nożnej. 
Dwóch dziennikarzy (Portugalczyk i Hiszpan) rozłożyło fenomen CR7 na czynniki pierwsze. Dotarli do nigdy niepublikowanych badań nad fizjologią gwiazdy, zanalizowali potęgę jego psychiki, metody motywacji i unikalną dietę. Tajemnica działania perfekcyjnej piłkarskiej maszyny wreszcie obnażona!

Piłką nożną interesuję się już od dawna i zawsze chciałam poznawać biografię piłkarzy. Niestety nie miałam zbyt dużej możliwości ich przeczytania. Ciągle jestem przekonana, że 'kiedyś na pewno'.  Na szczęście w moje ręce ostatnio wpadła niesamowita książka o jednym z moich największych idoli, piłkarzu Realu Madryt, czyli Cristiano Ronaldo. 
Książka jest zaskakująca i bardzo ciekawa. Autorzy ujawniają przed nami ciekawostki z życia piłkarza. Niektóre są zabawne, inne smutne, a nawet wzruszające. To co działo się ze mną podczas czytania było bardzo szalone. Uczucia zmieniały się co chwilę. Czułam się tak jakbym przeżywała całą historię CR7 razem z nim od początku. 
"CR7. Maszyna" posiada w sobie mnóstwo cytatów i wypowiedzi takich osobistości jak sir Alex Ferguson, Carlo Ancellotti czy Florentino Perez. To było coś nieprawdopodobnego czytać te wszystkie opinie o jednym człowieku. Dowiadywać się jak wielkie osoby go podziwiają i motywują. 
Znajdują się tutaj rozdziały w całości poświęcone jego rodzinie, jego ulubionym rzeczom, początkom kariery czy kontuzjom. Według mnie książka idealnie ukazuje cały przekrój zdolności CR7 i tego w jaki sposób zapracował sobie na wszystkie sukcesy jakie obecnie osiąga. 
Autorzy ukazują nam wszystkie wpływające na jego formę zależności oraz postępy jakie osiągał w kolejnych latach. "CR7. Maszyna" idealnie ukazuje postawę kogoś kto od małego wie, że chce zostań najlepszym i jak on do tego dąży. Droga do doskonałości, która pokonał nie zależała jednak tylko od niego. I o tym właśnie możemy się dowiedzieć z publikacji. Znajdujemy wszystkie informacje o tym kto mu pomagał i jak. Rozdziały są poświęcone jego psychice i formie, aby choć w jakiejś części ukazać sukces 'Maszyny'.
Dla mnie pozycja obowiązkowa dla każdego fana footballu. Jest w tej książce magnetyzm i geniusz. Autorzy w niesamowity sposób ukazują całą drogę CR7, a co najważniejsze nie opisują wszystkiego w samych plusach, ale ukazują także jego wady. Polecam naprawdę wszystkim! Nie trzeba być fanem piłki nożnej, aby dowiedzieć się co człowiek jest w stanie poświęcić, aby osiągnąć swoje cele, marzenia. 

Moja ocena: 6/6. 

___________________

Wyzwania: 



Jeśli dam radę to już w sobotę dodam post z podsumowaniem i kolejnym stosikiem! :) 
Do następnego, Marta! :)

wtorek, 24 lutego 2015

"Wybrani" C. J. Daugherty.

Dzień dobry!
Jak tam, jak się czujecie? Ja świetnie! Cały czas mam wolne! :3 Dlatego piszę recenzję, trzeba nadrabiać. :) Ciągle wspominam o feriach, a tu nagle zaskakuje mnie pani C. J. Daugherty i każe wracać do szkoły. Ale nie tej zwykłej. Tej, do której uczęszczają "Wybrani"!


Autor: C. J. Gaugherty.
Wydawnictwo: Otwarte.
Strony: 440.

Świat Allie legł w gruzach. Jej ukochany brat zaginął, a ona została aresztowana – kolejny raz. Rodzice podejmują desperacką decyzję o wysłaniu dziewczyny do elitarnej szkoły z internatem. Akademia Cimmeria nie jest jednak zwyczajną szkołą. Panują tu dziwne zasady, a uczniowie to w większości bogate dzieci wpływowych rodziców. Kiedy jedna z uczennic zostaje zamordowana, Allie zaczyna rozumieć, że Akademia Cimmeria skrywa mroczny sekret. Czy w jego odkryciu pomoże dziewczynie przystojny Sylvain? A może outsider Carter?

Zainteresowałam się "Wybranymi" już jakiś czas temu. Niektórzy recenzowali książkę na blogach, spotykałam się z różnymi opiniami, ale nie widziałam do końca o czym jest. Ciekawiła mnie bardzo. Wreszcie kiedy przyjaciółka dostała "Wybranych" w prezencie od razu zaczęłam czytać.
Właściwie to nie wiedziałam czego się spodziewać. Coś mi mówiło, że jest to albo skrajnie nudne i płaskie albo naprawdę ciekawe dzieło. Akcja jest spokojna, nie pędzi, ale powoli się rozwija, daje czytelnikowi odetchnąć. Jest to książka z tych, które nie nudzą. Czytelnika zaczyna ciekawić los Allie. Apogeum ciekawość osiąga kiedy główna bohaterka wkracza w nowy świat. Uczęszcza do tajemniczej szkoły i poznaje nowych znajomych. Wtedy książka pochłonęła mnie całkowicie. Zaczęły się niekończące się pytania, ciągłe tajemnice, dziwne zachowania bohaterów. Wątki według mnie mieszał się w idealny sposób, ale żaden nie górował nad tym najważniejszym, czyli tajemnicami Cimmeri.
Jeśli wspominam o wątkach muszę zahaczyć o wątek miłosny, który ujawni już sam opis. Może nie jest to jasne przedstawione, ale raczej wszyscy się domyślają. (:p) Jak dla mnie nic przesadzonego, co mnie bardzo zdziwiło. Myślałam sobie, że może to być coś w stylu zmierzchowego żałosnego trójkąta, ale się pomyliłam. Na szczęście! Okazało się, że jest to romans dobrze wyważony, który jednak nie staje się zbiegiem czasu najważniejszym tematem książki. 
Bohaterowie dla mnie wykreowani byli bardzo dobrze. Pełnowymiarowi, kolorowi. Każdy miał swoje charakterystyczne cechy, które ujawniały jego oryginalność. Co do głównej bohaterki nie mam żadnych zastrzeżeń. Nie podejmuje głupich decyzji, choć na początku trochę się nie spodobała mi się jej decyzja, ale nie zdradzę jaka! (:p) To nie popsuło mojej opinii o niej. Szybko ją polubiłam i starałam się zrozumieć. Można powiedzieć, że reszta postaci była bardziej tajemnicza (jako, że książka jest opisywana przez Allie dowiadywałam się o niej najwięcej), nie byłam pewna co do ich intencji i aż do ostatniej strony nie wiem co myślec o poszczególnych osobach. 
Nie będę przeczyć, że z utęsknieniem czekam na kolejny tom! Polecam sięgnąć po "Wybranych" - to nie będzie zmarnowany czas! :) Przy książce można naprawdę dobrze się bawić, nie można się nudzić, a tajemnice zawarte na kolejnych stronach rozwiązują się i pojawiają się cały czas, co nie pozwala oderwać się od książki.

Moja ocena: 5/6.

_____________


Wyzwania: 



Do następnego, Marta! :)

piątek, 20 lutego 2015

"Labirynt śmierci" Gregg Hurwitz.

Hej!
Na dworze coraz cieplej i cały czas mnie ciągnie do przebywania na dworze i mimo, że ciągle są ferie nie nadążam z pisaniem recenzji! Wyobraźcie sobie, że czeka mnie napisanie ich aż sześciu! Nie wiem jak to zrobiłam, ale zarzuciłam sobie chyba za szybkie tempo czytania! :p Kiedyś to nadrobię, obiecuję! :) Ale nie o tym dziś chciałam pisać. Mam dla was recenzję kryminału pomieszanego z sensacją od nowego dla mnie autora Gregg Hurwitza. Panie i panowie, dziś może być niebezpiecznie, ponieważ zapraszam was na wycieczkę do "Labiryntu śmierci"!


Autor: Gregg Hurwitz.
Wydawnictwo: Albatros.
Strony: 448.

Patrick Davis jest nauczycielem angielskiego w szkole średniej w Los Angeles i – jak większość mieszkańców Miasta Aniołów – od najmłodszych lat marzy o tym, aby zostać filmowcem. Nieoczekiwanie udaje mu się sprzedać scenariusz filmu sensacyjnego. Dokładnie w tym momencie jego życie zaczyna się rozpadać. Keith Conner, aktor grający w filmie główną rolę, oskarża go o napaść. Własna żona zdradza go z sąsiadem. Jego dom jest na posłuchu, a ukryte kamery filmują każdy ruch domowników i gości. Podrzucone płyty DVD z nagraniami nie pozostawiają co do tego żadnych wątpliwości. Najgorsze są jednak anonimowe maile i zawarte w nich instrukcje: Nikomu nie mów. Rób, co każemy. Albo ona zginie.

"Labirynt śmierci" to jadna z tych książek, która wpadła w moje ręce przez przypadek. Mówiąc 'przypadek' mam na  myśli biedronkowe wyprzedaże. Oczywiście zaciekawił mnie opis, który jak dla mnie zdradza troszkę, troszeczkę za dużo, ale nie jest zły. Spodobała mi się okładka i oczywiście ją zgarnęłam. Dlaczego by nie? Miałam dużą nadzieję, że książka naprawdę mnie wciągnie i poczuję te cudowne uczucie kiedy czytam kryminały. Przeliczyłam się. 
Zacznijmy od plusów. A raczej od plusa, bo znalazłam chyba tylko jeden. Jest nim pomysł. Naprawdę jest to coś wspaniałego. Nigdy wcześniej nie spotkałam się z taką książką. Główny bohater dostający płyty CD z nagraniami jego samego. Niesamowite. 
Jeśli już o tym mowa trzeba zahaczyć o wykonanie, które dla mnie było podzielone - pół na pół. Pierwszy rozdział był świetny. Nie ma to jak zaczęcie z przytupem, a w następnych rozdziałach opisywać to co zdarzył się przed. Szkoda tylko, że początek zapowiadał się obiecująco, z dreszczykiem i napięciem, a dalej wszystko zniknęło. Puf! I nic! Zero akcji, oczywiście coś się działo, były bardziej interesujące momenty, ale co z tego? Nuda taka, że zasypiałam podczas czytania. Nie wiem jak autor to zrobił, ale po opiniach znanych autorów na okładce i po porównywaniu go z takimi twórcami jak, np. Harlan Coben (co???!!!) oczekiwałam czegoś elektryzującego i porywającego. Dostałam nudną powieść z kilkoma podrywającymi momentami, które i tak do końca nie zaskarbiły sobie mojego zainteresowania.
Główny bohater, czyli Patric Davis, mnie zawiódł. Po prostu. Zazwyczaj w książkach to bohaterki są trochę tępe, niezdecydowane i trochę głupiutkie. Tutaj okazało się, że może być to także facet. Miałam wrażenie, że dwie trzecie tej książki to jego użalanie się nad sobą, nad jego związkiem, nad tym jak spierdzielił scenariusz oraz o podejmowaniu jego idiotycznych decyzji. Może Davis nie był najgorszy, ale usunięcie jego narzekań i tępego humoru naprawdę wyszły by na dobre tej książce. Jeśli ogólnie chodzi o postacie tylko jedna, może dwie według mnie wykreowane dobrze. Reszta to nic. Płaskie, szare postacie, które 'są bo muszą'. 
Muszę wspomnieć o zaskakującym zakończeniu. Oczywiście niemile zaskakującym. Nie wyobrażam sobie takiego zakończenia całej tej sprawy. Punkt kulminacyjny całej książki jest dla mnie bardzo ważny. Może on albo podnieść moją ocenę lub normalnie obniżyć. Pan Hurwitz nie zasłużył sobie na dobrą ocenę zakończenia, które jak dla mnie był po prostu zbyt przewidywalne i nie realne! Nigdy w życiu tak by się to nie skończyło! Agrrr...
Okay, może mam wygórowane oczekiwania poprzez czytanie takich autorów jak Coben (<3) czy Beckett, i może pojechałam po tej książce za mocno. Ale jeśli ktoś na okładce porównuje książkę to dzieł wyżej wymienionych to ja mogę powiedzieć, że jest to obraza. Wiem, że niektórzy pewnie lubią twórczość tego pana, ale mnie nie przekonał. Jednak jeśli kiedykolwiek będę miała okazję zdobyć jakąś książkę tego autora jestem gotowa dać mu drugą szansę. Ale trzeciej już na pewno nie będzie!

Moja ocena: 2/6.

_________________


Wyzwania: 



Ahh, po napisaniu tej recenzji, aż mój gniew wrócił! Agrrr!! Wracam do czytani, żeby zapomnieć! :p A wy co czytacie? :)
Do następnego, Marta! :)

środa, 18 lutego 2015

PODSUMOWANIE 7ReadUp 1.0

Hejo! 
Jak to szybko minął ten tydzień! I tak właśnie wczoraj zakończyła się pierwsza edycja 7ReadUp, czyli akcji organizowanej przez Martę z bloga Secret Books (klik). Jako, że ja nie mogłam nie wziąć udziału, dziś mam dla was podsumowanie akcji w moim wykonaniu! 7ReadUp jest naprawdę fajną akcją i jak dla mnie każdy z was powinien choć raz wziąć w niej udział. Polecam! :)
A teraz czas się trochę powstydzić, zapraszam! :p

Można powiedzieć, że w ciągu tego tygodnia  (11.02 - 17.02) przeczytałam trzy lub trzy i trochę książki. :p



Były to:
#1 "Przegląd Końca Świata: Feed" Miry Grant (jest to e-book) - 100 stron. 
#2 "Wybrani" C. J. Daugherty - cała książka - 432 strony.
#3 "Klątwa Tytana" Rick Riordan - cała książka - 308 stron. 
#4 "Piąta fala" Rick Yancey - niecała (do końca zostało mi 81 stron), czyli przeczytałam - 422 strony.

Podsumowując, w ciągu tygodnia przeczytałam: 1262 strony. Pobiłam mój rekord z zeszłego roku, ponieważ wtedy nie przekroczyłam nawet tysiąca (mój wynik: 775 stron)! Jestem dumna, ale i tak trochę się wstydzę. :p Wszystko przez szkołę, ale co tam. :)

Dzień I: 80 str.
Dzień II: 95 str.
Dzień III: 236 str.
Dzień IV: 91 str.
Dzień V: 207 str.
Dzień VI: 250 str.
Dzień VII: 303 str.

Jeśli chodzi o wyzwania

#1 Książka wydana w 2014 roku: 0.
#2 Książka polecana przez booktube'rów: 2 (Feed oraz Piąta fala).
#3 W błękitach: 1 (Klątwa Tytana).
#4 Nowy dla mnie autor: 3 (Wybrani, Piąta fala, Feed).
#5 Ogniste: 0.
#6 Z miastem: 3 (Wybrani, Klątwa Tytana, Piąta fala).
#7 Z biżuterią: 1 (Wybrani).
#8 W szkole: 1 (Wybrani).
#9 Rozpocznij serię: 3 (Wybrani, Piąta fala, Feed).
#10 Zakończ serię: 0.

Marta wspominała także o liczeniu centymetrów grzbietów przeczytanych książek. Po uwzględnieniu wszystkich przeszkód (Nie liczyłam Feed, a pozostałe mi w Piątej fali strony odliczyłam) uzyskałam wysokość 8,3 cm, czyli pobiłam siódemkę! Yea! :)

Tak wygląda całe moje podsumowanie. Piszcie jak wam poszło i nie śmiejcie się za bardzo z mojego strasznego wyniku! :)
Do następnego, Marta! :)

poniedziałek, 16 lutego 2015

"Próby ognia" James Dashner.

Dzień dobry!
Dziś piszę recenzję w bardzo dobrym nastroju, ponieważ właśnie zaczynam ferie! To znaczy więcej czytania, czyli tego co tygryski lubią najbardziej! :3 Zeszłego lata zrecenzowałam tutaj pierwszą część trylogii Jamesa Dashnera czyli "Więzień labiryntu". Dziś czas na drugi tom! Przed wami "Próby ognia"! :)




Autor: James Dashner.
Wydawnictwo: Papierowy Księżyc.
Strony: 350.

W Labiryncie życie było łatwe. Było jedzenie, schronienie i względne bezpieczeństwo. Dopóki Teresa nie zapoczątkowała końca. Ale w świecie poza Labiryntem koniec został zapoczątkowany już dawno temu. Spalona przez Pożogę i wysuszona z powodu nowego surowego klimatu, Ziemia stała się krainą zniszczenia, penetrowaną przez Poparzeńców, ludzi zarażonych Pożogą. Dlatego Streferzy wciąż nie mogą przestać uciekać. Zamiast upragnionej wolności, muszą stawić czoła jeszcze jednej próbie. Muszą przejść przez najbardziej spaloną część świata i dotrzeć do celu w ciągu dwóch tygodni. Ale DRESZCZ przygotował im na tej drodze wiele niespodzianek. Wiele krwawych niespodzianek... Thomas może tylko zastanawiać się, czy sekret do wolności tkwi w jego głowie, czy też na zawsze będą zdani na łaskę DRESZCZU...

Po pierwszej części na pewno wiedziałam jedno. Musiałam sięgnąć po kolejny tom. "Więzień..." był genialny, trzymał w napięciu, zachwycał wymyślnym słownictwem. Właściwie byłam pewna, że autor nie może popsuć kolejnych części. I oczywiście miałam rację.
Od pierwszych stron książki zaczyna się dziać, i to porządnie. Akcja rozwija się z każdą kartką, a strony uciekają nie wiadomo kiedy. Pierwsze rozdziały to po prostu pędząca akcja i ciągłe zagadki. W tej części dowiadujemy się, że labirynt był tylko próbą, a teraz na bohaterów czekają kolejne. Tym razem jeszcze bardziej niebezpieczne i bezpośrednie. Na kartach powieści działo się tyle, że z trudem nadążałam, ponieważ kiedy coś się skończyło zaczynało się coś nowego. Autor nie pozwalał odpocząć naszej wyobraźni.  Już od początku dzieją się dziwne rzeczy i dowiadujemy się tragicznych faktów.
Szczególnie przypadły mi do gustu opisy zniszczonej planety. Pomagało mi to poczuciu się tak, jakbym też brała udział w wydarzeniach opisanych w książce. Wyobraźnia pracowała na najwyższych obrotach, a ciągle pojawiające się wątki po prostu ciągle podsycały moją ciekawość i nie pozwalały na moment odstawić "Prób ognia".
Bohaterowie czyli jeden z najważniejszych czynników powstawania książek nie zawiódł. Stykamy się oczywiście z postaciami z pierwszej części, które już wcześniej zdobyły naszą sympatię. Ale w tej części pojawia się wiele nowych postaci. Poznajemy wielu poparzeńców oraz pracowników DRESZCZu. Każda z nich jest inna i nie przerysowana. Szczególnie polubiłam Brendę, która stała się jedną z moich ulubionych postaci. Muszę też zauważyć, że autor wprowadził małe zamieszanie tym, iż mamy wątpliwości co do niektórych postaci. Nie wiadomo jakie ma intencje i jak dalej potoczą się ich losy, ale to jest właśnie to co lubię najbardziej. 
Książkę czyta się w zastraszająco szybkim tempie. Jest to z jednej strony bardzo dobre, bo widać, że jest to dzieło wciągające i ciekawe. Z drugiej strony nie cieszy mnie to, bo wiem, że szybko się ona skończy i nie będę miała co zrobić ze swoim życiem.
Jedynym małym i nie do końca takim prawdziwym minusikiem była mniejsza liczba charakterystycznego słownictwa streferów. Oczywiście pojawiało się ono, ale nie tak często i nie tak siarczyści jak w pierwszej części. Mimo to zawsze rozładowywało napięcie i trafiało w sedno. 
Jak dla mnie "Próby ognia" dorównały pierwszej części całkowicie i polecam ją wszystkim. Jest to książka, po którą warto sięgnąć nawet jeśli "Więzień..." nie do końca się wam spodobał. Dajcie tej trylogii drugą szansę! Nie pożałujecie! Muszę też wspomnieć, że jeśli zdecydujecie się na niesamowite "Próby..." to pozostawią one po sobie tyle pytań, że bez namysłu sięgnięcie po "Lek na śmierć".

Moja ocena: 6/6.

______________


Książka bierze udział w wyzwaniach (informacje po kliknięciu w banerki po prawej stornie bloga -> ) :



Oho, tak więc jest recenzja "Prób ognia". Długo czekała na swoją kolej, ale naprawdę nie miałam czasu na pisanie. Za to dziś napiszę aż dwie, ale co tam dwie kiedy w kolejce mam jeszcze do napisania cztery... Kiedyś na pewno dam radę! Trzymajcie kciuki. Następny post pojawi się w środę i będzie to podsumowanie 7ReadUp. Na razie nie jest najlepeij, ale może dziś i jutro trochę nadrobię! :)

Do następnego, Marta! :)

niedziela, 8 lutego 2015

"Zbrodnia i kara" Fiodor Dostojewski.

Witam!
Dziś bardzo oficjalnie, ponieważ jestem tutaj razem z moją lekturą szkolną! A co! Pomyślałam, że mogę zrobić wyjątek. Jestem to jedna z tych 'lepszych' lektur i chcę się podzielić moją opinią z wami! Także zapraszam! :p


Autor: Fiodor Dostojewski.
Wydawnictwo: Sara.
Strony: 516. 

Bohater powieści, 23-letni były student prawa jest półsierotą, ma jednak kochająca rodzinę. Jego matka i siostra darzą go głęboką miłością i wspierają finansowo.
Jednak bohater, zbuntowany przeciw porządkowi świata, decyduje się popełnić morderstwo. Jest przekonany, że jako jednostka wybitna, ma prawo zabijać, gdyż geniusz usprawiedliwia wszystkie zbrodnie na „zwykłych” ludziach. Morderstwo ma stać się rodzajem sprawdzianu jego odwagi. Choć jednocześnie bezpośrednia pobudką tego czynu jest zła sytuacja finansowa Raskolnikowa… 

Do przeczytania lektury nie tyle, że zmusiła, ale zachęciła mnie moja polonistka. Na początku roku podczas podawania spisu lektur wyraźnie wyraziła swoją opinię, iż "Zbrodnia i kara" jest książką fajną. Zaciekawiło mnie tym bardziej iż stwierdziła, że nie lubi twórczości takich autorów jak Mickiewicz czy Słowacki. Moja ciekawość wygrała i kiedy lektura została zapowiedziana, szybko po nią sięgnęłam. 
Zacznijmy od tego, że jest to książka dosyć ciekawa, ale ciężko się zaczyna. Pierwsze sto stron swoistego wprowadzenia w świat Raskolnikowa było trudne i trochę nudne. Akcja była rozciągnięta i nic się nie działo, oprócz poznawania dziwnego już od początku rozumowania głównego bohatera. Jednak później, dokładnie od momentu morderstwa i przygotowań do popełnienia tego czynu, zaczyna się coś dziać. choć nie twierdzę, ze zabrakło momentów nudnych opisów i rozmyślań nad życiem i sytuacjami bohaterów. Może nie jest to akcja na najwyższym poziomie, ale jednak ukazane są różne aspekty przed, po i w trakcie popełniania zbrodni i to nie tylko z perspektywy głównego bohatera, ponieważ narrator czasem odsłania nam kawałek umysłu innych postaci.
Książka odsłania przed czytelnikiem tajemnice kryjące się w głowie zbrodniarza. Narrator wie co dzieje się w jego głowie i często opisuje jego myśli, przez co czytelnik wie jakie myśli prześladują Raskolnikowa. Podobało mi się to jak demony popełnionego morderstwa wpływały na zachowanie bohatera. Ukazanie zmienności jego zachowania i decyzji oraz obawa przed tym, że wszyscy jednak wiedzą iż to on. 
Raskolnikow był postacią, która denerwowała, przerażała ale i rozśmieszała. Szczerze, niektóre jego teksty były tak zabawne, że przestawałam czytać i po prostu się śmiałam. (:p) Jednak był dla mnie postacią wykreowaną bardzo dobrze, świetnie przedstawiona postawa mordercy i jego zakręconego umysłu. Drugą postacią, którą polubiłam był naiwny, ale wspaniały Razumichin! Przyjaciel jakich mało, który mimo wielu kłótni ciągle martwił się o Raskolnikowa. Jest on moim numerem jeden w tej powieści i zawsze będzie dla mnie najlepszym bohaterem, na którego przykładzie mogłam także zauważyć wewnętrzną przemianę człowieka, zależnego od różnych czynników i zdarzeń. 
Motywy w książce są mocniej i słabiej zauważalne, ale każdy z nich jest bardzo ważny. Oczywisty motyw zbrodni i kary za zbrodnię, który może wyperswadować czytelnikowi, że kara za popełnienie czynu karalnego to nie tylko na przykład więzienie, ale także dręczące sumienie i ciągły niepokój. Motyw religii - ciągle przewijający się przez karty powieści, a szczególnie ważny pod koniec - przyjaźni, miłości. Wszystko to stacza się do jednego ogólnego realistycznego obrazu prostych ludzi żyjących w Rosji pogrążonej w kryzysie.
Jak dla mnie "Zbrodnia i kara" jest jedną z tych lektur, które warto przeczytać mimo, iż dla współczesnej młodzieży może się to wydawać nudne i głupie. Okay, dla mnie nie jest to coś wspaniałego i nie oceniam powieści najlepiej, ale widzę w tym coś pozytywnego i koniec końców cieszę się, że wzięłam się za nią. "Zbrodnia i kara" jest więc powieścią dla doroślejszych czytelników, ale zawsze można spróbować przeczytać ją szybciej, jak kto woli. Ja polecam zwolennikom książek, opisujących stan umysłu postaci przed i po jakimś dużym wydarzeniu, czyli dla ludzi lubujących się w grzebaniu w ludzkiej psychice! :)

Moja ocena: 4/6.

____________________


Recenzja bierze udział w wyzwaniu (linki, po wciśnięciu banerków po prawej stronie bloga ->):



Jak tam u was, co czytacie? :p Ja kończę "Rany kamieni" a wieczorem zaczynam "Morze potworów"! :)
Co do recenzji postaram się dodać coś w środku tygodnia! :)
Do następnego, Marta! :*

niedziela, 1 lutego 2015

Podsumowanie stycznia + Stosik #5.

Hejo!
Dziś jestem tutaj z postem jakby podzielonym na dwie części! Jednym z moich postanowień noworocznych dotyczących bloga, było tworzenie postów podsumowujących każdy miesiąc, czyli co przeczytałam przez ten miesiąc. Jest to pierwszy tego typu post i mam nadzieję, że się wam spodoba! Dziś dodatkowo znajdzie się tutaj stosik, mały, ale jednak. Nie wiem czy stosiki będę zawsze dołączać do podsumowań, ponieważ nie mam możliwości kupowania zbyt wielu książek. Postanowiłam zatem, iż będę w miarę możliwości tworzyć większe stosiki i wstawiać je tutaj po dwóch, trzech miesiącach. Bez przedłużania, zapraszam! :)

Na początek stosik! :)


W styczniu na moich półkach zagościły cztery nowe książki. Są to: 

- "Zniszcz ten dziennik" Keri Smith - pierwsza zakupiona w tym roku książka, która jak widać już była używana i jak na razie bardzo mi się podoba! :p

- "Labirynt śmierci" Gregg Hurwitz - ahh, te biedronkowe wyprzedaże! xd

- "Dziewczyna w tunelu" A. Roslund / B. Hellstrom - kolejna pozycja zgarnięta z biedronkowej wyprzedaży! :)

- "CR7. Maszyna" L. M. Pereira / J. I. Gallardo - znów biedronka! Tym razem nie mogłam sobie odmówić tej przyjemności! O jeju, już nie mogę się doczekać kiedy zacznę czytać!!! <3 

A teraz czas na podsumowanie stycznia! :)


Od góry:

- Rok rozpoczęłam z "Próbami ognia" niesamowitego Jamesa Dashnera, które mnie zaskoczyły i zostawiły po sobie miliony pytań! Niedługo recenzja! :)

- Następnie całkowicie zakochałam się w pierwszej części trylogii pani Marie Lu, czyli "Legenda. Rebeliant". To było coś! Recenzja tutaj - klik

- Później pomyślałam o zasmakowaniu mitologii w trochę innej wersji, serwowanej przez Ricka Riordana. Przed wami niesamowicie zabawny "Złodziej pioruna"! Książka naprawdę wspaniała! Zapraszam do recenzji - klik.

- Krótka wyprawa do biedronki, i postanowiłam, że czas na coś sensacyjnego. Z pomocą przyszedł Gregg Hurwitz i jego "Labirynt śmierci". Niedługo dowiecie się jak mi się podobał! :)

- Ciągle jednak nie mogłam zapomnieć o Streferach, więc czym prędzej zabrałam się za ostatnią część trylogii, czyli "Lek na śmierć". James Dashner znów oczarował i niesamowicie zakończył trylogię. Recenzja już niedługo! :)

Po za tym w styczniu zaczęłam czytać "Rany kamieni" Simona Becketta, ale musiałam przerwać, aby zacząć lekturą szkolną jaką jest "Zbrodnia i kara" Fiodora Dostojewskiego. Obie te książki dokończę w lutym, a przynajmniej taką mam nadzieję, i to właśnie w lutowym podsumowaniu się znajdą! :)
To by było na tyle. A jak wam wypadł styczeń? Podzielcie się linkami do swoich podsumowań! Czytaliście coś z powyższych pozycji? Jeśli tak to co i jak wam się podobało? Czekam na odpowiedzi, a teraz uciekam kończyć "Zbrodnię i karę"! :)

Do następnego, Marta! :*