wtorek, 22 września 2015

"Sześć lat później" Harlan Coben.

Dzień dobry!
Znowu długo mnie tu nie było, ale nie będę się już tłumaczyć, bo to będzie nudne. Tak więc powiem tylko, że nie było mnie w domu i nie miałam możliwości napisania recenzji. Dlatego wracam dopiero dziś, ale za to z czym! Mam dla Was niesamowitą książkę, którą warto przeczytać. Między innym dlatego, że autorem jest... Harlan Coben! :) Zapraszam na recenzję jego "Sześć lat później"! :)


Autor: Harlan Coben.
Wydawnictwo: Albatros.
Strony: 416.

Sześć lat temu Jake patrzył, jak miłość jego życia bierze ślub z innym mężczyzną. Gdy przypadkiem natrafia na nekrolog męża Natalii, czuje się zwolniony z obietnicy nienawiązywania kontaktu. Na pogrzebie czeka go niespodzianka... Pogrążona w żałobie wdowa to nie Natalie, a zupełnie inna kobieta. Co więcej – była żoną Todda od ponad dziesięciu lat. Kim zatem była Natalie? I czy w ogóle istniała? Dlaczego wszystko, w co dotąd wierzył, okazało się fikcją?

Wyobraźcie sobie taką sytuację: zakochujecie się - z wzajemnością. Niestety po jakimś czasie ta osoba bierze ślub z kimś innym, a wy przez sześć lat codziennie o niej myśleliście, ale daliście jej spokój. Co byście zrobili gdybyście usłyszeli o śmierci osoby, z którą wzięła ślub? W takiej sytuacji znalazł się główny bohater kolejnej książki Harlana Cobena. Ja wam tego nie powiem, bo zrobiłabym to co główny bohater - dlatego też musicie przeczytać tę powieść, aby dowiedzieć się co stanie się dalej. 
Zacznę od tego, że historia jest bardzo intrygująca i od początku wiedziałam, że autor ukrył w niej jakieś drugie dno. To nie byłoby do niego podobne gdyby było inaczej. Jest coś w stylu Cobena, że po prostu nie da się nie przeczytać jego książki do końca. Ja nie byłabym w po prostu odłożyć jego książkę, nie kończąc jej. Według mnie to w jakiś sposób bluźnierstwo. Ta powieść wciąga od początku do końca. Zaczęłam czytać i po chwili byłam już na połowie książki. To co najgorsze jest w "Sześć lat później" to to, że jest tak dobra, że nie da jej się czytać powoli. To jest powieść z grupy tych, których się nie czyta - je się połyka. W całości. 
Pędząca akcja, wiele intryg, i ciągle pojawiające się nowe tropy. Wiele postaci, które są bardzo charakterystyczne i zdarzeń, które się ze sobą łączą, ale nie powinny mieć ze sobą związku. Ta książka to powyżej czterysta stron pełnych niesamowitych zwrotów akcji i nigdy nie nużących się przekrętów. Chwil grozy i momentów amatorskich przesłuchań. A także niesamowitych...
... bohaterów! Jakże uwielbiam kreowane przez Cobena postacie! Za każdym razem są pełnowymiarowe, każda z nich jest inna, na swój sposób charakterystyczna i co najważniejsze (!) inteligentne. Zdarzało mi się czytać książki z postaciami, które sprawiały, że chciałam krzyczeć, lub zasypiałam. Są postacie, z którymi nie potrafię się utożsamić i nie mogę ich polubić. Tutaj kolejny raz się nie zawiodłam. Przez wszystkie strony powieści bardzo mocno kibicowałam głównemu bohaterowi, przeżywałam z nim wszystkie wydarzenia i zgadzałam się z nim w podejmowanych decyzjach. Jake był idealną postacią główną - oby takich więcej, drodzy autorzy, uczcie się od pana Harlana! :)
W książkach tego autora uwielbiam też to, że zawsze znajduję jakiś szczegół, który łączy inne jego książki z tą, mimo iż opisuje on historię innych bohaterów. Jest to coś niesamowitego. Okraszone sporą dawką dowcipu, ironii i świetnych dialogów, usytuowane w fantastycznej scenerii interesujące wydarzenia i intrygi napisane z głową i wielkim, długoletnim talentem są mistrzostwem, które będę zawsze i wszędzie polecać. Tak więc moje pytanie brzmi: dlaczego jeszcze tego nie czytasz? :)

Moja ocena: 6/6.

_____________


Wyzwania: Czytam Opasłe Tomiska, OkładkoweLove (klikamy w banerki po prawej stronie)


Do następnego, Marta! :)

3 komentarze:

  1. Bardzo dobre końcowe pytanie:) Ja bardzo Cobena lubię i przeczytałam prawie wszystkie jego książki. Pytanie dlaczego nie mam jeszcze tego tytułu?:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Coben to dla mnie mistrzostwo i wielkie odkrycie. Połknęłam całą serie o Myronie, a "sześć lat później" ostatnio oglądałam w sklepie. Po twojej recenzji na pewno muszę się zaopatrzyć we własny egzemplarz ;)

    OdpowiedzUsuń