Cześć!
To znowu ja (któż by inny! :p). Jestem tu dziś z recenzją niesamowitego mikołajkowego prezentu! Naprawdę jest co chwalić! Zapraszam!
Autor: Cecelia Ahern.
Wydawnictwo: Akurat.
Strony: 512.
Rosie i Alex od dzieciństwa są nierozłączni. Życie zadaje im jednak
okrutny cios: rodzice Alexa przenoszą się z Irlandii do Ameryki i
chłopiec oczywiście jedzie tam razem z nimi. Czy magiczny związek dwojga
młodych ludzi przetrwa lata i tysiące kilometrów rozłąki? Czy wielka
przyjaźń przerodziłaby się w coś silniejszego, gdyby okoliczności
ułożyły się inaczej? Jeżeli los da im jeszcze jedną szansę, czy Rosie i
Alex znajdą w sobie dość odwagi, żeby spróbować się o tym przekonać?
Poruszająca, ciekawa, życiowa, mądra, piękna, zabawna. Mam jeszcze wymieniać? Tak, przyznaję ze szczerą przyjemnością, że "Love, Rosie" podbiło moje serce. Wpadło do niego po kilku pierwszych stronach i go nie opuszcza - nie zanosi się na to także w przyszłości. Jak to się stało, że ta historia tak mną zawładnęła? Przeczytajcie.
Nawet nie wiem od czego zacząć. Na sam początek chciałabym wypisać wyrazy uznania dla wspaniałej pisarki - to była pierwsza jej książka, którą przeczytałam, i zdecydowanie mnie ona zachęciła do pani Ahern. Ta kobieta naprawdę zna się na rzeczy - napisała coś konkretnego i chwała jej za to. Ahern przedstawiła nam wspaniałą historię napisaną z humorem, dawką wzruszeń, historię obrazującą prawdziwe życie.
Bohaterowie mnie nie zawiedli. Żywiołowo przedstawione, nie płaskie, z ciekawymi osobowościami. Urzekła mnie słodka i szalona na początku młodą Rosie, która następnie zmieniła się w dorosłą, znającą ciężar życia matką. Kim bym była gdybym nie zakochała się w uroczym Aleksie i jego charakterystycznym bycia sobą. Postacie grały w książce kluczową rolę i to dzięki nim w dużej mierze jest to świetna historia.
Muszę oczywiście napisać coś o tym jak napisana była publikacja. Oczywiście nie ma mowy o tym, bym opisała jakoś dialogi, ponieważ cała książka była opisana w listach, e-mileach i sms-ach. To naprawdę mi się spodobało - co mnie trochę zaskoczyło - i zdecydowanie pomogło mi szybko ją przeczytać. Jeśli chodzi o treść - jest na wysokim poziomie. "Love, Rosie" czyta się szybko, akcja ciągle się toczy, zaciekawia nas kolejnymi przygodami Rosie i Aleksa. Pragniemy więcej i więcej. Ciągle więcej. Aż książka się kończy i nie możemy uwierzyć, że już nic więcej nie ma. Jest to tytuł zdecydowanie przyprawiający czytelnika o dreszcze, łzy i częste wybuchy śmiechu. Ja tak bardzo wciągnęłam się w powieść, że po prostu nie mogłam przestać czytać. W rezultacie skończyłam ją w dwa dni.
Zdecydowanie spodobało mi się rozciągnięcie czasu akcji w tak długich ramach czasowych. Nie zdradzę jak długo trwały wydarzenia zawarte w książce, ale musiałam o tym wspomnieć, ponieważ wydaje mi się to dość istotne i naprawdę mi się to spodobało. Pomysł autorki rozbił mnie totalnie - napisała to cudownie.
Cóż jeszcze mogę dodać? Oprócz kolejnych przymiotników opisujących wspaniałość publikacji, nie przychodzi mi nic na myśl. Na początku, od razu po przeczytaniu, w głowie kłębiło mi się tysiąc myśli - na moje nieszczęście prawie wszystko wyparowało... Jednak coś tu napisałam i teraz myślę, że moim ostatnim zadaniem jest gorące polecenie tej książki, a wręcz wmuszenie wam jej, ponieważ jest wspaniała i musicie ją przeczytać! Wszyscy! To jest naprawdę cudo.
Moja ocena: 6/6.
_______________
Jako, że okładka "Love, Rosie" jest jedną z trzech filmowych okładek, które mi się podobają, bierze ona udział w wyzwaniu OkładkoweLove (więcej
informacji po kliknięciu w banerek po prawej stronie bloga -->)
W poczekalni recenzja "Czasu żniw" Samanthy Shannon. Myślę, że dodam ją po świętach, ponieważ wcześniej raczej nie dam rady.
W związku z tym chciałabym wszystkim życzyć wesołych, pięknych, rodzinnych świąt Bożego Narodzenia, wielu prezentów pod zieloną choinką, aby spełniły się wasze wszystkie marzenia (również te książkowe :p) oraz szczęśliwego Nowego Roku!
Do następnego, Marta! :*
Eh, tak mnie kusiło, żeby kupić tę książkę w biedronce, ale jednak nie kupiłam i teraz trochę żałuję :)
OdpowiedzUsuńWesołych świąt ;*
Dziekuje i wzajemnie! :3
UsuńPrzez Ciebie muszę dodać kolejną książkę do listy "Do kupienia" :P (zbankrutuję, ale to będzie piękne bankructwo). Tak więc: Tobie również życzę Wesołych Świąt i tylu książek, żebyś nie mogła ich unieść :)
OdpowiedzUsuńPrzypominam,że nominowałam Cię do Liebster Blog Award http://regalnapoddaszu.blogspot.com/2014/12/liebster-blog-award.html
Pozdrawiam!!! :)
Piekne bankructwo - lubie to xd Ja Tobie takze zycze wszystkiego najlepszego i górek książków! :p dzieki za przypomienie! :)
UsuńKupiłam tę książkę przyjaciółce na święta. Mam nadzieje, że spodoba się jej równie mocno jak Tobie :)
OdpowiedzUsuńWesołych świąt ;)
na pewno! :) Dziękuję i na wzajem! :)
UsuńTeż uwielbiam tą książkę <3
OdpowiedzUsuńFajny blog ;D
http://zaczytanaxoxo.blogspot.com/
Mnie niestety "Love, Rosie" nie zachwyciło aż tak bardzo. Forma z jednej strony sprawiała, że czytało się szybko, z drugiej troszkę mnie nużyła. No i bohaterowie... Ich postawa nieszczególnie mnie przekonała.
OdpowiedzUsuńCieszę się, że niebawem będę miała okazję do przeczytania tej powieści. :)
OdpowiedzUsuń