środa, 4 października 2017

"Indeks Szczęścia Juniper Lemon" Julie Israel.

Dzień dobry!
Witam Was znów z kolejną recenzją. Tym razem nie jest tak krytycznie jak w poprzednim poście - po tej książce będę miała wyłącznie dobre wspomnienia! :) Nie przedłużając, zapraszam Was na recenzję książki Julie Israel - "Indeks Szczęścia Juniper Lemon"!


Autor: Julie Israel.
Wydawnictwo: IUVI.
Strony: 369.

Pewnego dnia Juniper odkrywa list siostry napisany w dniu wypadku. List, w którym Cam zrywa z tajemniczym „Ty”. Juniper jest w szoku – nic nie wiedziała o związku siostry i ziejąca dziura w jej sercu wydaje się jeszcze większa: kim tak naprawdę była Cam? Postanawia się tego dowiedzieć, odkryć tożsamość adresata i dostarczyć mu list. Ale wtedy coś gubi. Drobiazg, niewielką kartkę. Jedną z wielu, na których codziennie notuje swój prywatny poziom szczęścia i katalog własnych „wzlotów i upadków dnia”. A ta fiszka jest wyjątkowa: zawiera tajemnicę, o której nikt nie może się dowiedzieć. (źródło: lubimyczytac.pl)

Po przeczytaniu "Indeksu Szczęścia Juniper Lemon" okazuje się, że śliczna okładka to nie jedyny powód, by sięgnąć po tę książkę. Ja byłam zaskoczona, ponieważ nie liczyłam na tak dobrą młodzieżówkę. Spodziewałam się powielania każdej innej, wcześniej czytanej książki o tej tematyce. Jakże się ucieszyłam, że było inaczej. 
Historia zaczyna się bardzo spokojnie. Już od początku styl pisania autorki jest bardzo przystępny, czyta się szybko i przyjemnie. Historia ciekawi od pierwszych stron i wciąga bez końca. Od początku okraszona jest sporą dawką humoru, ale i - co ważniejsze - tajemniczości. Właściwie aż do ostatniej strony nie wiemy wszystkiego - ciągle pojawiają się odpowiedzi, ale razem z nimi kolejne pytania. To niesamowicie motywuje do przewracania kolejnych rozdziałów. 
Fajne w całej historii jest to, że - oczywiście - mamy głównych bohaterów, ale przedstawione są również aktualne problemy reszty postaci. Autorka nie skupia się tylko do pojedynczych jednostkach, ale rozbudowuje fabułę na podstawie wielu zbiorczych informacji, które się ze sobą łączą w większą całość. W historię wpleciony jest też mały wątek sztuki, który jak dla mnie świetnie uzupełnia niedociągnięcia książki. Ale co dla mnie okazało się jeszcze ważniejsze, było przedstawienie obrazu rodziny i jej funkcjonowania po stracie jednego z jej członków. Sama niedawno przeżyłam coś takiego i czytając "Indeks..." zauważyłam, że autorka nad wyraz prawdziwie odwzorowała zachowania poszczególnych osób, rozmowy i zmiany po tragedii. Ogromny plus, ponieważ jest tego mało, prawie wcale, a w literaturze młodzieżowej już w ogóle. 
Jeśli chodzi o bohaterów - szczególnie moją uwagę przyciągnęła tytułowa bohaterka Juniper Lemon. Odnalazłam w niej kawałek siebie. Sama jej sytuacja, ale i zachowania, przemyślenia - to wszystko sprawiło, że stała mi się ona bardzo bliska, niemal jak prawdziwa osoba. Na wyróżnienie zasługuje również postać Branda - zagadkowy chłopak, którego działania zostawiają po sobie masę pytań bez odpowiedzi. Wykreowany w ciekawy sposób - nie przerysowany, ale bardzo charakterystyczny. Oczywiście pozostali bohaterowie nie ustępują wymienionej wyżej dwójce. Cóż mogę powiedzieć? Dobra robota, pani Israel. 
Zakończenie książki jest bardzo dobre. Wydaje się bardzo realistyczne, mimo, że jest trochę zbyt cukierkowe. Jednak wyjaśnienie wszystkich tajemnic, motywacji postaci i komplikacji było rozegrane bardzo mądrze, sensownie. Strasznie dobrze mi się ją czytało, ponieważ mogłam w pewien sposób utożsamić się z postaciami, ale i po prostu dobrze się przy niej bawiłam. Na pewno będę ją dobrze wspominać. Na długo nie wypadnie mi z pamięci. :)

Moja ocena: 5/6. :)



Za możliwość przeczytania książki serdecznie dziękuję wydawnictwu IUVI! :)


Do następnego, Marta! :)

1 komentarz:

  1. Okładka rzeczywiście przepiękna :) A jeżeli chodzi o samą historię, brzmi strasznie zachęcająco. No i jestem ciekawa zakończenia :)

    OdpowiedzUsuń