Dzień dobry!
Jestem tutaj jeszcze raz tego samego dnia! Tym razem z recenzją! Książka mnie rozczarowała i teraz niestety muszę napisać co było nie tak... :o
Autor: Faye Kellerman.
Wydawnictwo: Harper Collins Polska.
Strony: 428.
Detektyw Decker prowadzi dochodzenie w sprawie samobójstwa nastoletniego
chłopca. Szybko dochodzi do wniosku, że klucz do rozwiązania zagadki
znajduje się w szkole, do której chodził Greg Hesse. Elitarne liceum,
jedno z najlepszych w kraju, jest terenem łowieckim narkotykowych
dilerów i handlarzy bronią. Kilkoro uczniów prawdopodobnie współpracuje z
mafią, a pozostali boją się mówić. Śledztwo rusza z miejsca, gdy umiera
kolejna uczennica z tej samej szkoły. Decker uważa, że znów ktoś
upozorował samobójstwo. Ktoś, kto lubi okrutne zabawy i traktuje ludzi
jak marionetki.
Zupełnie nie wiem od czego zacząć. Jestem fanem kryminałów z intrygującymi opisami i mam małą skłonność do autorów z nazwiskiem Kellerman. Niestety tym razem jestem bardzo zawiedziona, a wszystko już zaczyna się na głównym bohaterze...
Historia wydaje się być bardzo fajnym pomysłem, który będzie obfitował w zwroty akcji oraz niespodziewana wydarzenia. Tyle, że nie było ani tego, ani tego. Przykro mi to pisać, ale ta książka zupełnie nie zasługuje na miano kryminału czy thillera... To jest typowa obyczajówka, w dodatku młodzieżowa (!!!), z dodatkowym wątkiem kryminalnym, gdzie pojawiają się dorośli. Główny bohater? Detektyw Decker? Zapomnijcie! To postać, która pojawia się bardzo rzadko, całą sprawą kryminalną zajmują się jego pracownicy... Według mnie to Gabe, młody pianista, staje się najważniejszą postacią i to od pierwszych stron. I, o zgrozo, to było złe posunięcie.
Jestem pewna, że gdyby to jednak Decker był tutaj najważniejszy, a nie Gabe, książka byłaby dużo lepsza. Zaczyna się obyczajówka typu - chłopak poznał dziewczynę, a w międzyczasie trochę zamieszał się w pewną kryminalną sprawę. To jeszcze nie było by złe. Po prostu mylący opis z tyłu. Jednak zaczynają się dziać bardzo dziwne rzeczy pomiędzy chłopakiem a dziewczyną! Przepraszam, ale autorka przedstawiła relacje dwojga młodych osób - piętnastoletniego Gabe'a oraz czternastoletniej Yasmine - za bardzo dorośle i na pewno zbyt seksualnie. Nie było momentu, kiedy tych dwoje we wspólnej scenie nie zachowywali się zbyt obscenicznie i zboczenie... Niestety. Pani Kellerman, przecież to dopiero dzieci!
W związku z tym, iż obyczajówka zaczynała się bardzo rozwijać, wątek kryminalny zniknął z radaru. Pojawiał się co kilka kartek z mało zaskakującymi faktami. Ale jednak. I tutaj także nie umknęły mi jego wady. Sprawa, którą 'zajmował się' detektyw Decker została przedstawiona w bardzo chaotyczny sposób. Często gubiłam się w tym co się działo w sprawie i o co właściwie chodziło. W pewnym momencie, kiedy sprawa samobójstw oraz losy dwojga wyżej wymienionych nastolatków się splotły książka naprawdę zaczęła mi się podobać. I myślałam, że końcówka uratuje tę książkę. Jednak następnie autorka przeszła do wyjaśnienia całej sprawy. Kto? Dlaczego? W jaki sposób? Po co? Zacznijmy od tego, że okazało się, iż cała ta sprawa była jednym wielkim wymysłem głupiutkich dzieciaków, którzy chcieli się zabawić w dorosłych. To było dosyć zrozumiałe, ponieważ w dzisiejszych czasach dzieją się różne rzeczy. Ale potem wszystko zaczęło się plątać. Autorka wplotła wątek homoseksualny, który nic nie wnosił. Powody okazały się błahe, a praca policji nie zorganizowana. Szczerze? Najlepsza część tej książki to jej ostatni rozdział, gdzie pojawia się pewna postać!
Jeśli już wspomniałam o postaciach - ani Gabe, ani Decker, czy nawet Yasmine nie byli godnymi uwagi bohaterami. Gabe okazał się być piętnastolatkiem, który niby jest nieśmiały, ale jednak w każdej sytuacji potrafi wygrać z silniejszymi. Decker to płytka postać bez charakteru i możliwości zainteresowania sobą czytelnika. A Yasmine to zachwiana emocjonalnie nastolatka, która po kilku dniach wyznaje miłość. A kiedy już ręce opadają i nie ma nadziei pojawia się on. Prawdziwy ojciec Gabe'a, Chris Donatti, czyli były członek mafii, zabójca i właściciel nielegalnych firm. A jakże! To jedyna postać, która była niesamowicie charyzmatyczna i w piękny sposób przerysowana - tak jak powinna. Postać przechodząca od jednej skrajności do drugiej. Myślę, że będzie to chyba jedyna część, która naprawdę spodobała mi się w tej książce...
Podsumowując, książka jest strasznie słaba i na pewno nie powinna być zaliczana do tematyki kryminalnej. Najlepsze momenty to te, w których pojawia się Chris Donatti oraz ostatni rozdział, także z jego udziałem. Po przeczytaniu książki byłam naprawdę zła. Na początku miałam jeszcze jakieś nadzieje... Niestety. Pani Kellerman zawstydziła swoje nazwisko...
Moja ocena: 2,5/6.
_______________
Za możliwość przeczytania książki "Zabawy z bronią" dziękuję wydawnictwu Harper Collins Polska.
_______________
Do następnego, Marta! :)
Hm... a przyglądałam się tej książce... ;)
OdpowiedzUsuńAle dawno mnie tutaj nie było! (mam wrażenie, że często to mówię) :D Książkę będę omijać (właśnie za to kocham blogosferę - nie tracisz czasu na słabe książki, bo inni Cię przed nimi ostrzegają) ;)
OdpowiedzUsuńA tak z innej beczki - jak tam studia? Dostałaś się tam, gdzie chciałaś? (Trzymałam kciuki :P)
Ps. Stało się - narobiłaś mi smaka na ilustrowanego Harrego i moja silna wola się poddała... (#ciężkiżywotksiążkoholika) ;D
Nie żebym jakoś tego żałowała...hihi ;)
Hahahha za każdym razem xd a ja chyba już też tak zaczynam mówić... :P
OdpowiedzUsuńJeszcze czekam na decyzje w sprawie studiów, wszystko napisze w emailu ;p
Jak pięknie że masz Harryego! :D :) Dla niego nawet silna wola może się ugiąć :D