Dzień dobry!
Witam Was moją kolejną recenzją! Wiem, że ostatnio było mnie tu bardzo mało, ale chęci wracają, a i ja sama wiem, że muszę się za siebie zabrać! :) Dlatego też zaczynam nadrabianie od przedstawienia Wam mojej opinii na temat kolejnej książki duetu Frey & Johnson - Shelton, czyli "Endgame. Reguły Gry"!
Autor: James Frey & Nils Johnson - Shelton.
Wydawnictwo: Sine Qua Non.
Strony: 343.
Najsilniejsi i najsprytniejsi z Graczy dotarli do końcowej fazy Endgame.
Klucz Ziemi oraz Klucz Niebios już odnaleziono, ukryty pozostał ostatni
klucz do wygranej i ocalenia świata – Klucz Słońca. Zwycięzca może być
tylko jeden! Maccabee gra, by wygrać. Posiada Klucz Ziemi i Klucz Niebios. Teraz
zrobi wszystko, by zdobyć Klucz Słońca. Ale w Endgame nic nie jest
stałe. Maccabee musi grać ostrożnie i bacznie pilnować pleców. An Liu
gra dla śmierci. Jego celem jest powstrzymanie Endgame i zagłada całego
świata. Aisling porzuciła Grę i zdecydowała się walczyć po stronie
życia. Aisling, Sarah, Jago, Shari i Hilal nie dopuszczą do zakończenia
Endgame. Klucz Słońca nie może zostać odnaleziony. Tych pięciu Graczy
postanowiło ustanowić własne reguły Gry. Wszystkich łączy jedno. Są gotowi umrzeć, by osiągnąć zamierzone cele. Doprowadzą sprawy do końca, ale na własnych zasadach.
Trylogia "Endgame", już od pierwszych stron, stała się jedną z tych, które bardzo polubiłam i wiedziałam, że będę dobrze wspominać. Liczyłam więc na genialne zakończenie serii. Zamknięcie jej w efektowny sposób, z wielkim boom! Ale nie zawsze wszystko idzie po naszej myśli, prawda? Tak stało się w tym przypadku. Niestety muszę to napisać - mimo, iż trzecia część nie jest tragiczna, jest najgorszym ogniwem trylogii.
Problem z tą książką jest taki, iż ciągle się tutaj coś dzieje. Jest wiele zwrotów akcji oraz niespodziewanych wydarzeń, ale to wszystko wcale nie angażuje czytelnika. Podczas czytania poprzednich części wcześniej wymienione aspekty działały na mnie, sprawiały, że się denerwowałam, śmiałam, bałam, czasem nawet wzruszałam. Trzecia część niestety nie budzi żadnych emocji. Jej czytanie przywodzi na myśl spokojne siedzenie na skraju jeziora i czekanie, aż ryby 'zaczną brać'. Nie za bardzo rozumiem dlaczego autorom nie udało się to tym razem, skoro poprzednio sukcesywnie osiągali bardzo wysoki poziom zaangażowani czytelnika w historię.
Nie mogę jednak powiedzieć, że brak jakichkolwiek emocji sprawił, iż książka mi się nie podobała. Na największy plus zasługuje początkowa część książki, która jest nieco bardziej żywa od jej reszty. To tutaj podejmowane były bardziej spontaniczne i drastyczne decyzje. Działo się o wiele więcej, a i styl okazał się być lepszy. Zakończenie książki bardzo mnie rozczarowało. Po tej trylogii oczekiwałam czegoś naprawdę genialnego. Ale kiedy przyszło co do czego i historia doszła już do punktu kulminacyjnego - nie zrobiło to na mnie żadnego wrażenia. Pomijam fakt, że mniej więcej od połowy książki przewidziałam jak zostanie zakończona trylogia. Oczywiście zdarzyły się małe chwile, które w jakiś sposób zbiły mnie z tropu, ale to za mało. Całość mnie ciekawiła, mimo, że czytanie szło mi opornie, a to dlatego, iż ciągle miałam nadzieje na rozbudzenie akcji. Muszę też przyznać, że wracałam do "Endgame" chętniej motywowana ciekawością.
W tej części skupiamy się na mniejszej ilości bohaterów, mimo, iż pojawia się kilka całkiem nowych postaci. Pomaga to w lepszym poznaniu postaci oraz łatwiejszym ulokowaniu swojej sympatii, co wiąże się z ostatecznym wyborem - komu kibicujemy. Niestety i na tym polu autorzy zaliczają potknięcie - niewiele postaci jest naprawdę godnych uwagi. Bohaterowie, którzy w poprzednich częściach byli co najmniej ciekawi - już ostatecznie tracą na swojej wartości. Tylko w przypadku kilku postaci, na szczęście tych, które grają największą rolę, dobry poziom ich wykreowania pozostaje zachowany, a nawet jest w pewnym sensie ulepszony. Z jednej strony szkoda mi postaci, które zaliczyły spory upadek, ale z drugiej w ten sposób autorzy podbudowali inne, a to mi się podobało.
Jest to tytuł, który budzi kilka sprzeczności. Jestem bardzo niezdecydowana jeśli chodzi o jego ocenę. Mimo widocznego ogromu włożonej pracy, poświęconych godzin spędzonych na weryfikowaniu danych, na odnajdywaniu sporej liczby źródeł, niezłym kombinowaniu oraz wypijaniu kolejnych kubków kawy, widać w ostatniej części sporo niedociągnięć, których nie było w poprzednich dwóch częściach. Może autorzy po prostu gdzieś w trakcie tworzenia stracili wątek i nie mogli się odnaleźć. Może zakończenie trylogii od początku miało tak wyglądać, ale wkradł się jakiś błąd, który zlekceważony narobił niezłego i niepotrzebnego bałaganu. Cóż więcej mogę napisać? Trylogię będę wspominać dobrze. Mając w pamięci poprzednie tomy, spoglądam na ostatni z pobłażliwością i przymrużeniem oka, ponieważ cenię pracę włożoną w przygotowanie tej serii. Ode mnie to wszystko, ale pragnę jeszcze dodać, iż warto przeczytać tę książkę dla tych kilku postaci i dosyć dobrego początku oraz dla zaspokojenia ciekawości.
Moja ocena: 3/6.
_____________
Za możliwość przeczytania książki "Endgame. Reguły Gry" serdecznie dziękuję Wydawnictwu Sine Qua Non! :)
_____________
Do następnego, Marta! :)
Też spodziewałam się innego zakończenia. Miałam nadzieję na lepsze wyjaśnienie kilku kwestii, których niestety nie dostałam. Aczkolwiek w ogólnym rozrachunku jestem zadowolona z lektury :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
houseofreaders.blogspot.com
Jeszcze nie czytałam, ale zamierzam (kiedyś...) Wielka szkoda, że zakończenie jest średnie, liczyłam na tę trylogię :/ A patrząc na opinie ludzi i grubość tego tomu mam wrażenie, że autorzy znudzili się pisaniem i zrobili byle co, bo wydawnictwo kazało im jakoś to zakończyć...
OdpowiedzUsuńSwoją drogą - porównanie nudnej książki do czekania, ażryby zaczną brać XDXD genialne! :D Pozwolisz, że podkradnę i będę to stosować w życiu codziennym? ;D
Pozdraaawiam! <3
Oczywiście, że pozwalam! Ty masz do niego prawo :D Ahahha!
UsuńPozdrawiam również <3 :D