poniedziałek, 20 października 2014

"Elita" Kiera Cass.

Dzień dobry!
Witam was w kolejny poniedziałek! Może to niezbyt optymistycznie brzmi, ale jakoś trzeba zacząć! :p Dziś jestem tutaj z recenzją drugiej części "Rywalek" autorstwa Kiery Cass (link tutaj), a mianowicie "Elity". Zapraszam serdecznie! :)



Autor: Kiera Cass.
Wydawnictwo: Jaguar.
Strony: 328.

Do pałacu przybyło trzydzieści pięć dziewcząt. Teraz zostało ich tylko sześć. Ami i książę Maxon stają się sobie coraz bliżsi, jednak dziewczyna wciąż pamięta o Aspenie, chłopaku, którego darzyła szczerą miłością jeszcze zanim trafiła do pałacu.

Pierwsza część chwyciła mnie za serce i nie puściła do ostatniej strony. Spodobała mi się, a tempo jej czytania było zdumiewające. Jak było z "Elitą"? Prawie tak samo, jednak jest jakieś 'ale'. 
W tej części poznajemy kolejne wydarzenia z życia Ami. Kontynuacja pierwszej książki jest utrzymana na wysokim poziomie i bardzo mi się spodobało to, że autorka przypominała co jakiś czas szczegóły z poprzedniej części. To się przydawało, a już na pewno tym, którzy czytali książkę dłuższy czas po "Rywalkach".
Wątki towarzyszące wydarzeniom z "Elity" są takie same, ale widać, że są już trochę bardziej rozbudowane. Miłosny jest jak szalejący kołowrotek - raz na górze, raz na dole - nie wiadomo co się wydarzy. Zaciekawił mnie temat rebeliantów, którzy dalej walczą w coraz mniej tajemniczej, ale intrygującej bitwie. Rywalizacja rozwija się w najlepsze. Dzieją się rzeczy, których nie mogłam przewidzieć. Byłam zła, smutna, radosna. I tak na zmianę. Pani Cass świetnie staruje emocjami czytelników - co jest wielkim plusem. 
Tym co nie spodobało mi się w tej części było zachowanie Ami. Wiele razy czytałam o tym, że dziewczyny krytykowały - nawet w pierwszej części - zachowanie głównej bohaterki. W "Rywalkach" nie odczułam żadnej irytacji. Co innego na początku drugiej książki. Jej niezdecydowanie i błyskawiczna zmienność humorów, przeszkadzały mi w czytaniu. Na szczęści to zmieniło się w drugiej części "Elity".
Jeśli chodzi o Aspena i Maxona - idealni! Jak w poprzedniej części, autorka poświęciła im sporo uwagi i mnie to ucieszyło. Uwielbiam odkrywać kolejne perypetie związane z ich postaciami, ale i dowiadywać się niektórych prawd, nie zawsze miłych, o ich życiu osobistym.
Dialogi są lekkie i przyjemne. W tekst wkrada się trochę humoru - choć to zależy od danej sytuacji. Książkę czyta się bardzo szybko. Według mnie jest to przyjemna, nie wymagająca lektura na dłuższy jesienny dzień z kubkiem herbaty w ręku.
Słowem podsumowania, "Elita" jest bardzo dobrą książką, którą mogę polecić wszystkim dziewczynom, szczególnie tym, które poszukują szalonych, niezwykłych historii miłosnych. Zmieniłam zdanie - ta trylogia nie jest stworzona dla chłopaków, przykro mi! :p Polecam serdecznie! 

Moja ocena: 5/6.


_____________


"Elita" bierze udział w wyzwaniu OkładkoweLove! (Więcej info po wciśnięciu banerka po prawej stronie ->)



Ja tymczasem wracam do czytania czwartej części przygód Harry'ego! :) Dajcie znać co myślicie o wyżej zrecenzowanej pozycji!

Do następnego, Marta! :)

6 komentarzy:

  1. a ja uwielbiam te książki :) cała seria jest boska!

    http://turqusowa.blogspot.com/2014/10/crystalcity-pamiatka-chrztu.html

    OdpowiedzUsuń
  2. Opinie o tej serii są podzielone, ale ja jestem na tak ;D
    Drugastronaksiazek.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Fajne porównanie z tym kołowrotkiem. ;) Książki (a właściwie serii) nie czytałam, ale widziałam już mnóstwo pozytywnych recenzji na blogach.
    "ta trylogia nie jest stworzona dla chłopaków" - Właściwie to myślę, że nie ma książek tylko dla dziewczyn/chłopaków. ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo ciekawa pozycja, podobają mi się twoje recenzje :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Wątpię, aby ta książka przypadła mi do gustu.
    Nie znoszę czytać o miłości. Przypomina mi się 'zmierzch' - mdłości.
    screatlieve.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  6. "Elita" to moja ulubiona część serii - pojawiło się wiele ciekawych wątków i bądź co bądź była bardzo nieprzewidywalna. Wszyscy piszą o irytującym zachowaniu Ami, a ja w ogóle go nie dostrzegłam. Może już w "Rywalkach" machnęłam na nią ręką? W każdym razie byłam zadowolona z lektury.

    OdpowiedzUsuń