Hejo!
Witam was w ten pochmurny poniedziałek! Jakie to szczęście, że w tym tygodniu mam rekolekcje i kończę szybciej! Mogę napisać recenzję, inaczej nie miałabym na to czasu - jak na złość muszę jeszcze umyć okna. :c Ale dziś nie o tym. :p Zapraszam was na recenzję książki, która niedawno miała premierę, a mnie bardzo urzekła. Dziś zagłębimy się w świat wspomnień w "Odłamkach" Ismeta Prcicia.
Autor: Ismet Prcić.
Wydawnictwo: Sine Qua Non.
Strony: 432.
Ismet kocha teatr, chce się umawiać na randki i pić wino z przyjaciółmi.
Ale w rozdartej okrutnym konfliktem etnicznym Bośni nie ma na to
miejsca. Po dramatycznych wydarzeniach chłopak zostawia całą rodzinę.
Zostaje uchodźcą. Jednak ucieczka do amerykańskiego raju tylko pozornie
jest wybawieniem…
Mustafa Nalić jest żołnierzem. Jego rzeczywistość to wszechobecne okrucieństwo, śmierć najbliższych i frontowe koszmary. Losy dwóch młodych mężczyzn zaczynają się ze sobą niebezpiecznie splatać. Jakby należały do jednego człowieka… Kim naprawdę są Ismet i Mustafa?
Odłamki to imigracyjna powieść z przejmującą panoramą umęczonego wojną kraju i jednocześnie niezwykła „autobiografia” – element terapii Ismeta Prcicia. Książka zachwycająca młodzieńczą nadzieją i humorem, a także wielką dojrzałością w rozliczeniu wojennej traumy.
Mustafa Nalić jest żołnierzem. Jego rzeczywistość to wszechobecne okrucieństwo, śmierć najbliższych i frontowe koszmary. Losy dwóch młodych mężczyzn zaczynają się ze sobą niebezpiecznie splatać. Jakby należały do jednego człowieka… Kim naprawdę są Ismet i Mustafa?
Odłamki to imigracyjna powieść z przejmującą panoramą umęczonego wojną kraju i jednocześnie niezwykła „autobiografia” – element terapii Ismeta Prcicia. Książka zachwycająca młodzieńczą nadzieją i humorem, a także wielką dojrzałością w rozliczeniu wojennej traumy.
Aż dziw mnie bierze, że ta książka to debiut. Usłyszałam o niej jeszcze przed premierą i bardzo zaciekawił mnie opis. Niby bardzo oczywisty, ale jednak powodujący pojawienie się pytań. Czym prędzej więc chwyciłam "Odłamki" w swoje ręce i zanurzyłam się w lekturze. Muszę przyznać, że to było naprawdę coś.
Ta książka nie jest tak po prostu zwykła. Chciałoby się szybko powiedzieć, że jest niezwykła, ponadprzeciętna. Ale moim zdaniem te słowa nie oddają dobrze tego jaka jest naprawdę. Przede wszystkim jest skrajnie prawdziwa. Nie można powiedzieć, że autor choć w jakiejś części coś zmyślił - nawet jeśli się tej historii przedtem nie znało. Jest w niej coś co porusza, a styl pana Prcicia jest pełen prostoty i naturalizmu. Bardzo spodobał mi się ten brak upiększeń, przedstawienie jego życia takim jakim było naprawdę.
Historia zawarta na kartach powieści jest dowodem na to, że wojna zmienia ludzi, wyczynia z nimi właściwie co tylko chce. Ten realistyczny obraz, ukazujący ludzi żyjących w rejonie dawnej Jugosławii, jest odpowiedzią na wszystkie pytania jakie człowiek chciałby zadać osobie tam żyjącej, ale nie ma na to odwagi. Właśnie to jest w "Odłamkach" piękne, że nawet jeśli skończywszy tę historię mamy w głowie kolejne pytania, wcześniej znajdujemy odpowiedzi na inne. Jest w nich coś elektryzującego, coś przyciąga, a jednocześnie czytelnik trochę boi się poznać prawdę o tym jak wygląda wojna oczami kogoś, kto przez nią przebrnął i dla kogo stała się osobliwą codziennością.
Bardzo spodobało mi się częste używanie słowa 'odłamki'. W każdym zdaniu gdzie występowało miało inne, ale zawsze wiążące się z resztą, znaczenie, które powalało. Genialne porównania i niesamowite wtrącenia tego jednego jedynego słowa, które w tej powieści znaczyło tak wiele, a właściwie to samo.
Styl tworzenia rozdziałów był bardzo fajny. Te dziwne przemieszanie, które zmuszało mnie do uważnego wczytywania się w tekst, nadawało powieści tajemniczego i osobliwego klimatu. Podobało mi się to, ale muszę przyznać, że powieść - rzadko, ale jednak - miała słabsze momenty, które trochę mnie nudziły. Później następowało BUM i wciągałam się ponownie.
Tę powieść oczywiście mogę nazwać 'autobiografią', jak jest to wspomniane w opisie. Ale nie wiem czy byłoby to do końca prawidłowe. Oczywiście "Odłamki" to życiowa historia ich autora, ale poznajemy tu nie tylko jego życiorys. Poznajemy też Mustafę i tu zaczyna się cała tajemnica. Kim jest, co łączy go z głównym bohaterem. Jest to coś fascynującego i przyciągającego, a wszystko to okraszone wojenną codziennością. Wspaniałe było to do jakich skrajności doprowadzała mnie ta książka. Od śmiechu, przez szok, niedowierzanie i życiowe rozmyślania, do smutku i gniewu. Coś, naprawdę, trudnego do osiągnięcia.
"Odłamki" to przede wszystkim książka o życiu podczas wojny, o tym jak ludzie z dnia na dzień potrafią się znienawidzić. Powieść ukazuje zwykłą ludzką prostotę i granice, które tworzą się w społeczeństwie momentalnie i z każdą chwilą się utwierdzają. Ta książka to prawda o tym jakie krzywdy może wyrządzić wojna i jak ludzi radzą sobie w czasie jej trwania. Jedna z najbardziej prawdziwych i prostych książek o wyborach i zwykłym życiu nieznanych światu szarych ludzi, którzy jednak pełnią w nim ważną funkcję. Warta przeczytania!
Moja ocena: 5/6.
____________
Za możliwość przeczytania "Odłamków" Ismete Prcicia serdecznie dziękuję wydawnictwu Sine Qua Non! :)
Wyzwania:
Za kilka dni - mam nadzieję, że będę miała czas... - dodam post z podsumowaniem marca oraz - zupełnie niespodziewanie :p - z kolejnym stosikiem. Tyle do zrobienia, tyle do przeczytania... Tak mało czasu. Aaaa!
Do następnego, Marta! :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz