środa, 10 lutego 2016

PRZEDPREMIEROWO: "Szklany miecz" Victoria Aveyard.

Dzień dobry!
Przygotowałam dla Was dzisiaj przedpremierową recenzję książki "Szklany miecz", czyli kontynuacji "Czerwonej królowej" Victorii Aveyard. Na pewno większość, jeśli nie wszyscy, słyszeli o tej serii. Zapraszam do zapoznania się z recenzją, ponieważ mam wiele do powiedzenia! :)


PREMIERA: 17 lutego 2016 r.
Autor: Victoria Aveyard.
Wydawnictwo: Otwarte.
Strony: 560.

Mare odkrywa, że nie jest jedyną Czerwoną, która posiada umiejętności charakterystyczne dla Srebrnych. Są też inni. Ścigana przez okrutnego króla Mavena wyrusza na wyprawę, aby zrekrutować Czerwono-Srebrnych do armii powstańców gotowych walczyć o wolność. Wielu z nich straci życie, a zdrada stanie się chlebem powszednim. Mare musi też zmierzyć się z mrokiem, który ogarnął jej duszę. Czy sama stanie się potworem, którego próbuje pokonać?

Zdania na temat pierwszego tomu serii "Czerwona królowa" był podzielone - od skrajności w skrajność. Są jednak wyjątki, czytelnicy, którzy znajdują się gdzieś po środku. Dla mnie książka była przyzwoita, nie zachwyciłam się nią tak bardzo jak inni. Kiedy otrzymałam propozycję kontynuowania serii - ciekawość wzięła górę. I było dużo gorzej.
Po pierwsze - akcja. W drugiej części właściwie bardzo mało się dzieje. Nudziłam się, a i trudno było mi się połapać w całej historii. Często jest tak, że pomysł starcza autorowi tylko na pierwszą część, a reszta jest naciągana. I o ile można powiedzieć, że Czerwona Królowa była dobrą książką, jej kontynuacja bardzo mnie zawiodła. Po przeczytaniu książki, z czasem zauważałam coraz więcej kłujących błędów.
Często czytałam porównania tej serii do komiksów i filmów z serii X-Men. Właściwie mnie także kilka razy przyszły na myśl wspomniane dzieła. Jasne - skojarzenia mogą się nasuwać, ale jak tego uniknąć, gdy czytamy o bohaterach obdarzonych mocami? Mało oryginalny pomysł, ale z jednej strony wykorzystany został poprawnie. Mimo to, na lepsze wyszłoby książce gdyby inspiracja yła mnie wyrazista.
W pierwszej części zakończenie było może nie o tyle zaskakujące, co niebanalne.  W czasie czytania Szklanego Miecza domyśliłam się końcówki, która nie była wybitna. Nie jestem pewna, czy chcę sięgnąć po kolejny tom. Moje nadzieje i oczekiwania spadły do bardzo niskich. Po co więc marnować czas na 3 część. Jeśli chodzi o całość książki to była przewidywalna. Co jakiś czas autorka wplatała w akcję coś, co powinno zrobić na mnie większe wrażenie, ale tak się nie działo. Można by powiedzieć, że książka napisana jest trochę bez polotu.
Chcę wspomnieć o postaciach w "Szklanym mieczu", ponieważ to one spędziły mi najwięcej snu z powiek... Zacznę od pozytywnych, dobrze wykreowanych bohaterów, którymi byli Kilorn oraz Maven. Dwie postaci, które jak dla mnie są największą zaletą tej książki. Brawa dla autorki za tak złożonych i charakternych bohaterów, ponieważ bałam się, że już nic tutaj nie będzie na plus! Cały ten efekt zadowolenia i zachwalania Szklanego miecza popsuła jednak... główna bohaterka. Ojej, jak bardzo mnie ona irytowała.  Już dawno nie czytałam książki z tak popsutą postacią pierwszoplanową. Jej dziwne wybory oraz często samolubne i chamskie zachowanie mnie po prostu odstraszało... Największy minus? Mare Barrow. Cóż za ironia.
Podsumowując, oczekiwałam czegoś zupełnie innego, niż to co przeczytałam. Niestety. Czerwona Królowa mnie nie zachwyciła, ale mimo wszystko była lepsza niż Szklany Miecz. Kto wie, może trzeci tom będzie nico lepszy. Ale ja na to nie liczę. Dodatkowo, jeśli kiedykolwiek będę robić ranking najbardziej znienawidzonych oraz irytujących postaci to Mare Barrow na pewno się w nim pojawi. Typowy przykład dla powiedzenia - "Nie oceniaj książki po okładce"!


Moja ocena: 2-/6.


ZA MOŻLIWOŚĆ PRZECZYTANIA "SZKLANEGO MIECZA" VICTORII AVEYARD DZIĘKUJĘ WYDAWNICTWU OTWARTEMU! :)

________


Wyzwania: Czytam Opasłe Tomiska, Klucznik. 


Do następnego, Marta! :)

2 komentarze:

  1. Jakiś czas temu miałem okazję przeczytać Czerwoną królowe i muszę przyznać, że mam względem niej dość mieszane odczucia. Z jednej strony przyjemnie się ją czytało, jednak z drugiej posiadała chyba więcej wad niż zalet :/ Nie jestem pewny, czy sięgać po drugi tom... Jak już się za niego zabiorę, to chyba tylko z czystej ciekawości, jak się ta historia dalej potoczyła :)
    http://mybooktown.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Och, u mnie było akurat odwrotnie - to właśnie kontynuacja była dla mnie o wiele bardziej zaskakująca aniżeli pierwszy tom. Tam szybko "wyczułam" Mavena, a tutaj kompletnie spodziewałam się takiego zakończenia! :D Niemniej, i tak uwielbiam tę serię i czekam na trzeci tom z niecierpliwością. :D
    Pozdrawiam
    A.

    http://chaosmysli.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń